Sezon ogórkowy dobiega końca, urzędnicy z zapałem wrócili do biurek i zarzuconych na czas wakacyjnego lenistwa planów.
W piątek, 26 sierpnia, na stronie internetowej Urzędu Miasta pojawił się ciekawy wpis: http://aleksandrow-lodzki.pl/aktualnosc-5226-OSWIADCZENIE.html.
W tekście zatytułowanym „oświadczenie”, pojawia się opis zaskakujących faktów sugerujących, że modelowa gmina znalazła się w sporze z fundacją „Medor” w Zgierzu, która od kilku lat zajmowała się opieką nad aleksandrowskimi, bezdomnymi czworonogami. Zaskakuje to tym bardziej, że współpraca gminy i fundacji wydawała się być owocna. Niecały rok temu urzędnicy z pompą podarowali zgierskiemu schronisku 7 bud dla bezdomnych psów. Fundacja regularnie wygrywała też konkursy ofert na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami z terenu Aleksandrowa. Co się zmieniło? Treść oświadczenia każe wnioskować, że pomiędzy oboma instytucjami pojawił się jakiś konflikt interesów, o którym, z bliżej nieznanych nam powodów, aż do zeszłego piątku nikt głośno nie mówił. Od razu po piątkowej publikacji skierowaliśmy zapytanie do urzędu miejskiego z prośbą o wyjaśnienie. [if !supportLineBreakNewLine]Odpowiedź jaką otrzymaliśmy nie wniosła wiele do sprawy, poniżej cytuję ją w całości:
„Co do oświadczenia, to jest to oficjalne stanowisko Urzędu Miejskiego w sprawie wydarzeń z dnia 22 lipca 2016 r. i w tej chwili Urząd nie ma nic do dodania. Zostało ono wydane w związku z pojawiającymi się zapytaniami dziennikarzy prasowych."
[endif]
Poprosiliśmy też o odniesienie się do zaistniałej sytuacji Prezes Zarządu Fundacji „Medor”, Panią Elżbietę Andrzejewską, która chętniej niż urzędnicy rzuciła nieco światła na całą sprawę.
Nie bez znaczenia dla całej sytuacji wydają się zmiany kadrowe w Urzędzie Miasta. W czerwcu bieżącego roku na stanowisku referenta z Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego została zatrudniona Pani Katarzyna Rezler, do niedawna dyrektor Biura Poselskiego... poseł Agnieszki Hanajczyk (wciąż widnieje jako współpracownik na stronie internetowej Sejmu RP – http://sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/posel.xsp?id=121&type=A, choć chodzą słuchy, że obie Panie nie rozstały się w przyjaźni). Jak dowiedzieliśmy się od Pani Prezes Andrzejewskiej specjalistka ds. zwierzaków przyjęła nową politykę rozwiązywania problemu bezdomnych zwierząt, co istotne niezgodną z ustawą o ochronie zwierząt, która nakazuje zapewnienie każdemu wyłapanemu zwierzęciu miejsca w schronisku. Prezes fundacji Medor twierdzi, że już od jakiegoś czasu jej fundacja, mimo podpisanej umowy, nie jest wzywana do zgłaszanych błąkających się zwierzaków. Kto w takim razie je odławia, i gdzie trafiają? Oficjalnie nie udało nam się tego dowiedzieć. Nieoficjalnie, wnioskując z wypowiedzi medialnych urzędników, zwierzęta trafiają na jakiś czas do boksów przy urzędzie, gdzie czekają na odbiór przez właścicieli. Co jednak gdy właściciel się nie zgłosi? Kto i gdzie wywozi bezpańskie psy i koty? Czy posiada na to stosowne zezwolenia? Ile aleksandrowscy podatnicy płacą ze te usługi, skoro nie robi tego Medor, który wygrał konkurs ofert i dostaje fundusze z gminnej kasy?
O losie aleksandrowskich czworonogów, ani o klatkach pod urzędem nic nie wie również Powiatowy Inspektor Weterynarii w Zgierzu, który powinien obowiązkowo nadzorować takie punkty. W e-mailu podpisanym przez Tomasza Czeszczyszyna, Z-cy Powiatowego Lekarza Weterynarii w Zgierzu czytamy „[…] Powiatowy Lekarz Weterynarii w Zgierzu zwrócił się do Burmistrza Miasta Aleksandrowa Łódzkiego z prośbą o udzielenie wyjaśnień dotyczących zarówno „boksów do przetrzymywania zwierząt” jak też i wyłapywania bezdomnych zwierząt. W chwili uzyskania tych informacji, będzie możliwe udzielenie odpowiedzi na pozostałe pytania zawarte w Pańskiej korespondencji [...]”.
Wróćmy jednak do treści oświadczenia zamieszczonego na stronie internetowej urzędu. Zapytaliśmy Panię Elżbietę Andrzejewską o wizytę „zespołu roboczego” z 22 lipca. Jak twierdzi Pani Prezes w skład „grupy roboczej” wchodziły dwie osoby – weterynarze z przychodni w Łowiczu, którzy po okazaniu „decyzji” podpisanej przez sekretarz gminy Iwonę Dąbek, domagali się wydania 5 psów tzw. „dzikich”, nie mających praktycznie szans na udomowienie. Również tej informacji nie udało na się potwierdzić w urzędzie. Dokąd miały trafić psy? Jak twierdzi Prezes Andrzejewska do znajdującego się pod Łowiczem hotelu dla psów, nie posiadającego statusu schroniska dla zwierząt, z którym Pani Katarzyna Rezler oraz Łódzkie Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami współpracuje od jakiegoś czasu. Faktycznie, aleksandrowska urzędniczka, na swoim profilu w portalu społecznościowym udostępnia zdjęcia „aleksandrowskich psów”, które czekają na adopcję w hotelu pod Łowiczem.
Czy nasze bezdomne czworonogi wywożone są właśnie tam? Pani Sylwia, właścicielka hotelu, z którą udało nam się skontaktować, zaprzecza jakoby zajmowała się zwierzętami z terenu Aleksandrowa zastrzegając, że „nie może zbyt wiele zdradzić”. Twierdzi też, że zdjęcia psów udostępniane przez Panią Rezler to zdjęcia jej prywatnych pupili (czemu więc ogłasza się, że czekają na adopcję?). Cena „doby hotelowej” to 30-35 zł za jednego psa? Czy takie stawki płaci również aleksandrowski magistrat? Kto zapewnia im opiekę weterynaryjną? Jaka w tym wszystkim rola łowickiej kliniki, której pracownicy (właściciele) stawili się 22 lipca po zwierzęta?
W świetle tych faktów chronologiczny ciąg zdarzeń nabiera całkiem nowych kształtów. Czy w nowej filozofii opieki nad bezdomnymi zwierzętami wprowadzonej przez nową Panią podinspektor (lub jej politycznego zwierzchnika, kimkolwiek jest) zabrakło miejsca dla zachwalanej dotychczas fundacji ze Zgierza, czy też fundacja, bojąc się utraty stałego źródła finansowania, postanowiła torpedować nowatorskie podejście aleksandrowskiego ratusza? Trudno posądzać zgierskie schronisko o złe intencje. Z informacji, które uzyskaliśmy wynika, że poziom adopcji w Medorze przekracza 90%.
Opieka nad bezdomnymi zwierzętami to łakomy kąsek, na który chciwym okiem patrzy wielu miłośników łatwych pieniędzy. Obowiązek ustawowy nałożony na gminy powoduje, że muszą one przeznaczać corocznie znaczne środki na jego realizację. Przepływ tych środków stanowi pole do nadużyć, tym bardziej, że działania na rzecz bezdomnych zwierząt „opakowane” w piękną otoczkę empatii i współczucia dla naszych mniejszych braci trudno jest poddać merytorycznej krytyce. Przekonaliśmy się o tym dobitnie, sprzeciwiając się budowie schroniska gminnego w Rudzie Bugaj. Rzeczowym argumentom o charakterze ekonomicznym i technicznym przeciwstawiano argumenty emocjonalne. Zarzucano nam brak empatii i bezduszność, zamykając już na początku jakąkolwiek drogę do poważnej debaty. O ile po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi temat nieco przycichł to ostatnie wydarzenia skłaniają do refleksji co do przyszłości tej inwestycji. Rozmowa z prezes Andrzejewską rzuciła i na tą sprawę nieco światła. Schronisko międzygminne (powiatowe) jakie pierwotnie było planowane w Rudzie Bugaj przejęłoby wszystkie bezdomne zwierzęta z terenu kilku ościennych gmin. Cześć z tych zwierzaków znajduje się obecnie w niesławnym schronisku w Wojtyszkach i według szacunków Pani Andrzejewskiej może ich być nawet ponad 500! Mieszkańcy Rudy Bugaj nigdy nie byli rzeczowo poinformowani o wielkości tej inwestycji. Roczny koszt utrzymania takiego obiektu to ok. 2 mln zł (koszt utrzymania schroniska w Łodzi o porównywalnej wielkości). Czy aleksandrowian stać na taką inwestycję w imię empatii? Ze strony urzędników na razie cisza, zainteresowane osoby monitorują sytuację, aby nie powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch lat, gdy o planach burmistrza dowiedzieliśmy się z profilu poseł Agnieszki Hanajczyk na Facebooku. Brak przejrzystości w podejmowaniu decyzji już nikogo chyba nie zaskakuje, choć jak pokazuje doświadczenie prawda w końcu wypłynie.