top of page

Rozwolnienie głowy.

To niezwykłe doświadczenie, kiedy uświadamiasz sobie, że nie trzeba kończyć studiów medycznych, żeby mieć wpływ na zdrowie tysięcy ludzi, w tym dzieci. Planowałem opublikować inny artykuł, ale życie pisze własne scenariusze. Sprawa z niezdatnością do picia wody w 2 wodociągach na terenie naszej Gminy pokazuje jak brak scenariuszy działania w kryzysowej sytuacji sprawia, że pracownicy o niskim poziomie wyobraźni, nie zdając sobie sprawy z olbrzymiej odpowiedzialności, z niespotykanym lekceważeniem, narażają Nas na utratę zdrowia. Przejdźmy więc do historii, która przyprawiła jednym ból głowy innym brzucha.

22 sierpnia (poniedziałek) Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny pobrał z wodociągu w Prawęcicach i w Sobieniu próbki wody do badania. Ważne dla dalszego ciągu historii: Prawęcice i część Sarnówka zasilana jest z jednego ujęcia, natomiast Sobień, Chrośno, Krasnodęby Nowe i Krasnodęby Stare z drugiego.

W piątek 26 sierpnia na biurko Pani kierownik Sekcji Higieny Komunalnej Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Zgierzu trafiają wyniki badań wskazujące, że w obu wodociągach woda nie spełnia "jakości zgodnej z wymaganiami określonymi w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 13 listopada 2015 r. w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi ( Dz. U. z 2015 r. poz. 1989 )".

Natychmiast, zgodnie z procedurą, zostaje wysłany faks do PGKiM w Aleksandrowie Łódzkim i do Urzędu Miasta informujący o tym. PGKiM nie odcina zasilania wodociągu w Prawęcicach, woda dalej płynie ludziom w kranach. Odcina zasilanie ze źródła w Sobieniu i w związku z taką możliwością techniczną przełącza wodociąg publiczny w Sobieniu na zasilanie ze Stacji Uzdatniania Wody w Bełdowie i powiadamia o tym sanepid. Po uzyskaniu tych informacji Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zgierzu stwierdza, że woda z sieci wodociągu Sobień (Chrośno, Krasnodęby Nowe i Krasnodęby Stare) nadaje się do spożycia wyłącznie po przegotowaniu, natomiast w Prawęcicach stwierdza brak przydatności wody do spożycia i zobowiązuje producenta wody – P.G.K i M. Sp. z o.o. z Aleksandrowa Łódzkiego do podjęcia działań naprawczych w celu zapewnienia odbiorcom wody właściwej jakości. Pamiętajmy wszystko dzieje się w godzinach popołudniowych 26 sierpnia. PGKiM wysyła pracownika z informacją do Prawęcic, ten wiesza kartkę "na słupie i tablicy u Sołtysa" (bo każdy wracający z pracy lub pola w piątkowe popołudnie leci do słupa na początku wsi żeby przeczytać kartkę, czy dziś może napić się wody z kranu!!!), twierdzi również (później), że powiadamia mieszkańców wsi i Sołtysa Sikorskiego o sytuacji. Dodatkowo PGKiM wystawia beczkę z wodą do picia dla mieszkańców. Pracownicy spółki sami pobierają wodę i przesyłają próbki do laboratorium, z którym spółka ma podpisaną umowę na wykonywanie analizy wody na swoje potrzeby. W piątkowe późne popołudnie dzwonię do 2 znajomych mi osób w Prawęcicach i pytam czy dotarła do nich informacja o wodzie... dowiadują się o sytuacji ode mnie. Dzwonię do kolegi w Krasnodębach, również nic nie wie, oddzwania też do mnie po kilkunastu minutach i informuje, że żaden ze okolicznych sąsiadów nic nie wie! W związku z tym w sobotę rano udaję się do tych sołectw i podpytuję w 7 adresach w Prawęcicach. W 2 przypadkach dostaję informacje zbliżoną: "panie wiem, wiem, mówili w sklepie że coś tam nie tak z wodą, no ale panie pić coś trzeba, a i zwierzęta muszą pić, co mi po tej bańce co se mogę nabrać", w 5 przypadkach ludzie nic nie wiedzą. W Sobieniu docieram do 17 posesji, nikt z zapytanych nie wie, że woda w kranie nadaje się do picia wyłącznie po przegotowaniu!

Rozumiem, że około 30 odbiorców wody na taką liczbę sołectw to nie jest reprezentatywna grupa osób, ale pokazuje to skalę problemu.

Teraz będę podawał fikcyjne imiona, nie chciałbym nikogo zwalniać tym artykułem z pracy, chociaż kliku osobom przydałoby się otrzeźwienie umysłu. Jak się dowiedziałem, w sobotę w południe Pan Pawełek z laboratorium dzwoni na komóre do Witka z wodociągów i mówi mu, że jeszcze nie ma papieru, ale wygląda na to, że woda w Prawęcicach nadaje się do picia. Jest sobota w południe, temperatura dochodzi do 30 stopni, wśród ludzi rozchodzi się w końcu informacja, że wody nie można pić. Jako jedyni w gminie udostępniamy od piątku komunikaty ze strony sanepidu, statystyki Facebooka wskazują, że każdy z udostępnionych komunikatów zobaczyło ponad 5000 użytkowników! W Prawęcicach ludzie mogą pobrać wodę z beczki, ale już około 15:00 pracownicy informują mieszkańców (i to robią bardzo skrupulatnie) chodząc od domu do domu, że wodę można już pić. Wiele osób wówczas dopiero dowiaduje się, że nie można było jej pić!

W poniedziałek przed południem dzwonię do Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Zgierzu i w dość długiej rozmowie (jak później się okazuje z Panią kierownik) dowiaduję się, jak wygląda procedura w takich sytuacjach, o tym że Urząd Miasta został zgodnie z nią powiadomiony, że PGKiM również został zobligowany zgodnie z prawem do "skutecznego powiadomienia odbiorców o jakości wody, która w Prawęcicach nie nadaje się do picia, a w pozostałych sołectwach nie nadaje się do picia bez przegotowania. Po tej pouczającej, pierwszej z kilku, które później nastąpiły rozmów, postanowiłem zadzwonić do Sołtysów w/w wsi. Sołtysi Sobienia, Krasnodębów Nowych i Krasnodębów Starych twierdzą, że nikt ich nie powiadomił o sytuacji! Niektóre z wypowiedzi nie nadają się do zacytowania.

Pani Sołtys Sobienia przekazuje, że zdobyła informację od miejscowego pracownika przepompowni po tym jak wpadł do niej zaniepokojony sąsiad, który znalazł naszą informację na Facebooku. Po chwili oddzwania Pani Sołtys Chrośna i informuje, że też nikt jej nie informował z PGKiM, ale zadzwoniła koleżanka-sołtys Sobienia i jej powiedziała. Ostatni oddzwania Sołtys Prawęcic i w długiej rozmowie, w obecności osób trzecich informuje, że o wodzie dowiedział się z kartki przyklejonej do słupa i nikt do niego nie dzwonił. Podsumujmy: żaden z sołtysów nie został powiadomiony, chociaż mi skontaktowanie się z nimi zajęło kilkanaście minut, a dwójka sama niezwłocznie oddzwoniła na nieodebrane połączenie.

Informuję o tym sanepid i mam wrażenie, że Pani po drugiej stronie słuchawki zaczyna podnosić się ciśnienie. Po kilkukrotnych naleganiach i dwugodzinnym oczekiwaniu rozmawiam z Panem Witkiem z PGKiM, który do rozmowy wziął Pana Mireczka. Pan Witek każde pytanie przekazuje Mireczkowi, a ten dwukrotnie potwierdza, że powiadamiał sołtysa Prawęcic, kiedy pytam Pana Witka kto więc kłamie, skoro przed 15 minuty sołtys powiedział, że jednak nie był poinformowany... zapada cisza. Pytam dalej, o kolejnych sołtysów i tu zadziwiająca odpowiedź... Po co mieliśmy zawiadamiać innych sołtysów skoro tam woda poszła z Bełdowa, więc ludzie mogli ją pić. Jestem w szoku! Jednym okiem czytam po raz wtóry komunikat sanepidu i cytuje Panu Witkowi. Odnoszę wrażenie, jakby Panowie słyszeli ten komunikat po raz pierwszy, nie robi na nich wrażenia fakt, że sanepid wyraźnie nakazuje producentowi wody skuteczne poinformowanie mieszkańców Sobienia, Chrośna i obu Krasnodębów, że woda jest zdatna do picia wyłącznie po przegotowaniu! Zapada cisza, a ja dopytuje dalej. Na jakiej podstawie pracownicy PGKiM przekazują ludziom w sobotę 27 sierpnia informację, że woda jest zdatna do picia skoro przed chwilą powiedział mi, że dokument potwierdzający zdatność wody do spożycia otrzymał 15 minut temu (rozmowa odbywa się w poniedziałek 29 sierpnia około 12:40)?! Bez zastanowienia odpowiada, że Pan Pawełek zadzwonił i mu powiedział, że wygląda na to, iż woda jest dobra! W myślach już, bo ostatkiem sił bronię się żeby nie wybuchnąć śmiechem pytam, sam siebie: skoro Pan Pawełek mógł zadzwonić to dlaczego nie mógł w tym czasie przesłać faksu lub maila z oficjalnym potwierdzeniem swoich słów? I czy przyznałby się do tej rozmowy gdyby nie daj boże okazało się, że z wodą nie jest jednak dobrze?! Dzwonię do sanepidu relacjonując rozmowę, Pani świadoma, że rozmawia z dziennikarzem próbuje zachować spokój, prosząc mnie o dane osobiste i mówiąc, że trzeba takie rzeczy zgłaszać osobom nadzorującym działania pracowników.

Kończę telefony, w głowie widzę już ten dziewiętnastowieczny system funkcjonowania komunikacji w spółce należącej do najbardziej innowacyjnych w kraju gmin.

Wysyłam pytania do Urzędu Miasta, Pani Iwona Dąbek odmawia odpowiedzi odsyłając mnie do rzecznika, rzecznika nie ma, po jakimś czasie dostaję odpowiedź, że na moje pytania odpowie w dniu kolejnym, w publicznym oświadczeniu Prezes PGKiM. Tylko, że mnie nie interesuje co ma do powiedzenia prezes, tylko co ma do powiedzenia organ nadzorczy spółki, ale już rusza machina zamiatania sprawy pod dywan!

Czekam na oświadczenie prezesa. Czytam i nie wierzę własnym oczom. Wysyłam kolejne pytanie do Burmistrza, jakie konsekwencje zamierza wyciągnąć wobec spółki i prezesa, który w swoim oświadczeniu, w części, podaje nieprawdę (w oświadczeniu podane jest że sołtysi byli powiadomieni). Proponuję Burmistrzowi, ujawnienie dowodów na to, że treść oświadczenia jest w części o powiadamianiu odbiorców nieprawdziwa. Nikt nie wyraża zainteresowania. Do chwili publikacji tego artykułu, mimo próśb, nikt z Urzędu Miasta nie raczy odpowiedzieć kto powinien ponieść konsekwencje faktu, iż spółka nie powiadomiła skutecznie odbiorców wody, ani sołtysów i do tego podaje na swoich stronach nieprawdę. Nie dostaję również odpowiedzi dlaczego na stronie PGKiM nie było upublicznionych komunikatów sanepidu, dlaczego nikt na stronach i kontach social Urzędu Miasta nie poinformował mieszkańców? Cisza.

Podsumowując, w spółce brakuje systemu działania w takich przypadkach i aż strach pomyśleć, co by było, jakby problem dotknął wodociągu miejskiego, a skażenie wody było dużo groźniejsze. Na jakiej podstawie pracownik PGKiM może sobie decydować, że ci mogą już pić wodę z kranu, a tamtych nawet nie będzie powiadamiał bo nie ma takiej potrzeby.

Z uzyskanych informacji, dowiedziałem się również, że wbrew obiegowej opinii źródło ani wodociąg nie może być skażony wodami gruntowymi pochodzącymi z wylewanych na pola fekaliów zwierzęcych oraz że najprawdopodobniej do zanieczyszczenia wody dochodzi kiedy osoby nieuprawnione, nielegalnie podłączają się do zdrojów.

Na koniec powiem, że sanepid 29 sierpnia pobrał próbki wody do badań z wodociągu miejskiego, nie znane są mi jeszcze wyniki.

Chciałbym podkreślić, że człowiek który bierze na siebie odpowiedzialność za to, że bez obaw, pod bieżącą wodą umyłem dziś rano dziecku owoce do szkoły, powinien mieć wyobraźnię i świadomość konsekwencji swoich decyzji. Czy rutyna nie zawiodła kilku osób, sami Państwo oceńcie.

Smacznego.


bottom of page