Jutro, czyli w poniedziałek 5 września dojdzie do spotkania władz samorządowych Zgierza, Aleksandrowa Łódzkiego, Konstantynowa Łódzkiego, Pabianic i Łodzi w siedzibie łódzkiej GDDKiA. Zwróćcie uwagę na konstrukcję pierwszego zdania. Nie jest przypadkowa. Dyrekcja zaproponowała władzom samorządów użyczenie swojej sali konferencyjnej na spotkanie, tak, to nie żart. Co Burmistrz Lipiński skwitował w programie telewizyjnym w TVToya, że w każdym z budynków samorządowych dałby radę znaleźć taką salę. Trochę to oddaje obraz przepychanek jakie miały miejsce w sierpniu w temacie TIRów, który po raz kolejny wywołała do tablicy Pani Prezydent Zdanowska.
Do świadomości przeciętnego mieszkańca Łodzi dotarła informacja, że Pani Prezydent walczy o dobro swoich mieszkańców. Natomiast do mieszkańców ościennych samorządów, że dojdzie kolejny raz do (nie bójmy się użyć tego słowa) paraliżu komunikacyjnego w ich miasteczkach. Tak więc ich liderzy, w tym Burmistrz Lipiński zdecydowanie zaprotestowali, pojawiły się nawet specjalne uchwały Rad Miejskich w tej sprawie.
O co chodzi? W czym jest problem? Spróbuję na te pytania odpowiedzieć dalej w tym tekście.
Skoro 2 miesiące temu otworzono upragniony w naszej aglomeracji odcinek autostrady mający za zadanie przejąć cały tranzyt północ-południe idący dotąd przez Łódź, ulicami Włókniarzy i Kopcińskiego wydawało się, że temat tirów to historia, jednak nie!
Liderzy samorządowi uważają, że wprowadzenie opłat via TOLL (opłaty dla samochodów ciężarowych) na łódzkim odcinku autostrady A1 spowoduje, że część ciężkiego transportu wróci na drogi krajowe i będzie się przemieszczać przez Łódź, a kiedy ta wprowadzi zakaz, drogą krajową 71 łączącą Zgierz z Pabianicami.
Czy słusznie?
Zacznijmy od tego, że wszyscy, z którymi miałem przyjemność rozmawiać , a którzy mają coś wspólnego z logistyką transportu jednogłośnie twierdzą, że obawy włodarzy miast są bezzasadne, ponieważ przewaga czasu i bezpieczeństwa transportu jest zdecydowanie po stronie przejazdu autostradą. Przychylam się do tej ich opinii, bo są to w końcu fachowcy w swojej branży.
W takim razie pytanie brzmi następująco: Po co Pani Zdanowska chce wprowadzić zakaz?
Zdaje się, że obawy nie są bezzasadne, spróbował mi to wytłumaczyć właściciel małej firmy transportowej. Rzecz idzie o krótkodystansowe transporty oraz o wjazdy docelowe. Pierwszy przykład: pod Sieradzem mamy centrum logistyczne Biedronki, kiedy dotąd wyjeżdżało stamtąd auto np. do Zgierza to jechało albo przez Łódź, albo przez Konstantynów dalej przez Łódź ul. Szczecińską. Drugi przykład: jeśli z Brzezin, czy Rawy Mazowieckiej, z centrum logistycznego przewożono coś do naszych zakładów w strefie ekonomicznej to naturalnym był przejazd przez Łódź. Po wprowadzeniu zakazu w Łodzi nie będzie to możliwe. Pytanie więc ile jest takich kursów - tego nikt nie wie, ale wraz z rozwojem gospodarczym regionu i dalszym brakiem S14 będzie ich liczba tylko rosła.
Rozwiązanie dla takiej sytuacji? Wprowadzenie aglomeracyjnego zakazu tranzytu dla ciężkiego transportu wraz z aglomeracyjnym prawem wjazdu docelowego. Oznaczałoby to, że jadąc do Konstantynowa, czy Aleksandrowa TIR może przejechać przez Łódź. Na to się jednak Pani Zdanowska nie chce zgodzić, spodziewając się, że w najbliższych latach zaczną powstawać wokół miasta duże centra logistyczne, jak to planowane w Konstantynowie. Pamiętać należy jednak, że nawet jeśli te 2-3 % TIRów wróci na drogi krajowe (w tym na drogi w Łodzi) to i tak będzie to niemal niezauważalne na tak dużych jezdniach jak Włókniarzy, nie to co na ulicy Warszawskiej w Aleksandrowie, czy Zgierskiej w Konstantynowie. W związku z tym trzeba zapytać: o co chodzi Pani Zdanowskiej? Sądzę, że jedynie na zrobieniu dobrego wrażenia na wyborcach, którzy już zaczęli jej wypominać obietnicę zamknięcia miasta dla TIRów po otwarciu autostrady.
Tak czy inaczej powstałe pole konfliktu między lokalnymi liderami, po pierwszej wymianie ciosów, postanowiono przekuć w jedno ostrze przeciwko GDDKiA kierując wobec niej oczekiwania, których ta spełnić nie może. Pierwsze z nich to zniesienie opłat dla aut ciężarowych na łódzkim odcinku A2. Oczywiście nierealne do zrealizowania, bo opłaty obowiązują na wszystkich obwodnicach dużych miast w Polsce, a zniesienie ich na łódzkim odcinku otworzyłoby tylko listę roszczeń innych samorządów. Drugie oczekiwanie (bardzo ciekawy pomysł) to wprowadzenie dla TIRów na Drodze Krajowej 71 między Pabianicami, a Zgierzem jednokierunkowego ruchu z południa na północ. Jest ono również nierealne do spełnienia, bo to jakby prosić dyrekcję basenu żeby wprowadziła nakaz pływania w torach tylko w jedną stronę!
Po co więc ta cała szopka?
Ponieważ Pani Zdanowska nie chce wycofać się ze swojego pomysłu, a że wszyscy liderzy samorządowi (no może oprócz Prezydenta Zgierza) wywodzą się z jednej opcji politycznej trzeba jakoś publicznie załagodzić konflikt. W związku z tym Prezydent Łodzi odstąpiła chwilowo od pomysłu, który miał wejść początkowo w życie już 1 września na czas rozmów z GDDKiA. Porozumiała się co do oczekiwań wobec dyrekcji z pozostałymi liderami samorządowymi, dzięki czemu Ci zgodzili się na taką ekwilibrystyczną grę, w celu wywołania wrażenia wśród swoich wyborców, że też walczą.
Jaki będzie finał?
GDDKiA nie zgodzi się na oczekiwania samorządowców, Pani Zdanowska wprowadzi zakaz wjazdu dla TIRów, a Burmistrzowie, jak nasz Pan Lipiński, powiedzą publicznie, że zrobili wszystko co mogli, ale to zła Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podlegająca PiSowskiegmu ministrowi bruździ i nie chce przystać na racjonalne rozwiązanie. Jeśli ktoś będzie miał pretensje, będzie kierowany do GDDKiA, a w domyśle do złych urzędników z PiSu. Koniec końców i tak zobaczymy wzrost liczby TIRów na naszych wąskich uliczkach, choć moim zdaniem nie będzie on tak duży jak przed rokiem, bo jednak autostrada zrobi swoje.
Chciałbym się mylić i już za kilkanaście godzin będziemy wiedzieć jaki scenariusz się sprawdzi. Obym nie miał racji, bo każdy dodatkowy tranzytowy TIR na naszych uliczkach to olbrzymie zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców.