top of page

ALEKSANDRÓW ŁÓDZKI – MÓJ PARTNER ŻYCIOWY

Przez wiele lat „nie było mnie w tym mieście”, bo tak jak większość z Was zatraciłem się w pracy, pojawiałem się na weekendy i to też nie zawsze. Obserwowałem rozwój tego miasta, w którym kiedyś przez lata bardzo aktywnie, społecznie funkcjonowałem, wyłącznie przez pryzmat szczątkowych informacji jakie do mnie docierały, przede wszystkim ze źródeł informacyjnych Urzędu Miasta. Podobnie, na co dzień, jest pewnie i u Was. Dziś zdecydowanie więcej uwagi poświęcam na obserwację tego co tutaj się dzieje i ogarnia mnie przerażenie.

Tytuł to fragment wypowiedzi Pani Poseł Hanajczyk podczas ostatnich uroczystości. Pani Poseł przypominała również o entuzjaźmie i ideach jakie poniosły społeczeństwo Aleksandrowa do zmian które zaszły 2002 roku. Tak, pamiętam ten entuzjazm i siłę jaka niosła wielu ludzi, nie tylko członków Platformy Obywatelskiej w tamtym czasie. Dziś jednak nie zostało z tego nic. NIC! Dziś po latach entuzjazm okrzepł, a Platforma Obywatelska stała się pasożytem na organizmie zwanym Aleksandrów Łódzki. Przebieg zdarzeń jakie miały miejsce w ostatnich dniach przypadkiem ujawnił skalę choroby, ale o tym już za kilka dni.

Dziś chciałbym odnieść się do materiałów, do których dostępu przez ostatni rok tak zaciekle bronił m.in. Burmistrz Jacek Lipiński, opiszę to, o czym mówi się w kuluarach, od dłuższego czasu i na co mieszkańcy już nawet nie próbują reagować, bo jak kiedyś powiedziała publicznie jedna z mieszkanek: „no i może kradną, ale nie dużo, więc nie ma co robić tyle hałasu”.

We wczorajszej publikacji Witek Tosik ujawnia, jak opłaca się być działaczem Platformy Obywatelskiej, nie, nie, to nie tak: jak opłaca się mieć za partnera życiowego Aleksandrów Łódzki.

Jesteśmy dorośli, więc wiemy, że z partnerem życiowym chodzi się do łóżka, nawet bez ślubu, że partnerowi życiowemu, któremu na co dzień się oddajesz nie wypada wołać pieniędzy za przysługi, bo zmienia się to wówczas w całkiem inne relacje. Powszechnie nieakceptowane. Tą pokrętną drogą dochodzimy do sedna. Jak partner życiowy może pomóc nam w karierze? Może np. pomóc nam w przekazie informacji. Tym sposobem pojawia się pierwszy przykład tej, zdawałoby się z pozoru naturalnej symbiozy, a faktycznie definicyjnego pasożytnictwa.

Poniżej faktura za najem powierzchni reklamowej (awers i rewers z opisem).

Tutaj trzeba zauważyć, że są to outdoory Urzędu Miasta i mogą one służyć wyłącznie do przekazywania informacji z Urzędu Miasta, a dokładnie miesiąc przed podaną w fakturze datą, tj. 30 sierpnia 2015 roku Regionalna Izba Obrachunkowa precyzyjnie przedstawiła Burmistrzowi wykładnie o tym, że na jakichkolwiek nośnikach informacyjnych Urzędu Miasta nie może być zamieszczanych reklam!

Mimo to, Burmistrz ma gdzieś RIO w Łodzi i prawo powszechnie respektowane przez inne samorządy i wynajmuje powierzchnię reklamową, którą niewiele wcześniej stawia za publiczne pieniądze!

Pani Poseł nie wynajmuje bilbordów od agencji reklamowych, ponieważ w takim czasie, rozmiarze, ilości i standardzie (znaczenie ma nawet jak reklamy są eksponowane względem drogi i czy są np. podświetlane) musiałaby zapłacić nawet 100 razy więcej!!!

Dodatkowo, czym zainteresowało się już Krajowe Biuro Wyborcze oraz odpowiednie organy państwa, faktura na awersie podaje nieprawdę, nie były to 3 szt w formacie 6x3m, było to 6 szt! Dlaczego? Bo bilbordy są podwójne! Podobna nieprawdziwa informacja powielona jest na rewersie faktury, w opisie. Nie ma to znaczenia dla wartości całej faktury, ale ma olbrzymie znaczenie w przeliczeniu na koszt jednostkowy. Wychodzi tak, jak podał to Witek w swoim opisie. Koszt jednego bilbordu na miesiąc czasu, w tak wysokim standardzie to 40,65 zł netto!!!

Przedsiębiorcy Aleksandrowa, zastrzegam rezerwuję sobie grudzień 2016, ale mimo to walcie drzwiami i oknami po rezerwację powierzchni reklamowej! Ja wiem, że i Wy wiecie ile wynosi cena rynkowa takiej reklamy.

Myślę, że Pan Siech już może planować zwiększoną ilość dochodów miasta. Sądzę, że przy ustalonej przez miasto kwocie kolejka rezerwacji będzie się kończyła w połowie przyszłego dziesięciolecia! Właściwie to każdy mieszkaniec mógłby wynająć sobie taką tablicę np. na życzenia urodzinowe dla żony, cioci, dziadka, przecież to mimo kosztów druku i oklejenia i tak w wielu przypadkach wyjdzie taniej niż upominek dla najbliższej osoby lub większa wiązanka kwiatów!

Dalej będzie równie ciekawie.

Poniżej faktura za wynajęcie powierzchni reklamowej od Spółdzielni Mieszkaniowej w Aleksandrowie Łódzkim.



















Na wstępie podkreślę, że spółdzielnia to nie jakaś tam instytucja, czy czyjaś firma, spółdzielnia to spółdzielcy, więc jak ktoś d.... spółdzielnie, to (patrz: wcześniej) spółdzielców.

W skrócie faktura wskazuje, że koszt m2 powierzchni reklamowej wynosi 3,97 zł netto! Chcecie wiedzieć ile Tobie powiedzą gdy się zgłosisz? Jak nie wierzysz to podjedź zapytaj. Komu się nie chce to ja powiem, bo się wybrałem: 10 zł netto! Tak więc członkowie spółdzielni, jak Wam brakuje żarówek, albo macie nie odnowioną klatkę to pamiętajcie, że to może z tego powodu, iż zasponsorowaliście z własnej kieszeni tanią, reklamę Platformie Obywatelskiej.

Ciekawie wychodzi również stawka za m2 powierzchni reklamowej na Szpitalu w Zgierzu. Tylko przypadkiem podlegający Marszałkowi, pochodzącemu z PO, bogaty szpital, płacący na czas solidne stawki godzinowe lekarzom i pielęgniarkom postanowił nie obciążać zbytnio budżetu wyborczego Platformy Obywatelskiej i zgodził się na jedynie 4,80 zł netto za m2. Przy tych kwotach żądanie Spółdzielni Mieszkaniowej w Zgierzu 41 zł netto za m2 i Spółdzielni Mieszkaniowej w Sieradzu 60 zł netto za m2 wydaje się stawkami z kosmosu, ale zaręczam Wam, nie są to stawki wygórowane.

W tym momencie członkowie Spółdzielni w Aleksandrowie zapraszam do kalkulatorów, policzcie sobie, ile to byłoby więcej pomalowanych klatek. Pielęgniarki w Zgierzu, też zachęcam do obliczeń. Zadanie wprost z lekcji matematyki w szkole podstawowej. Myślicie, że rynkowy koszt reklamy outdoor’owej w większym Zgierzu, czy Sieradzu jest wyższy? Nie! Z pełnym szacunkiem do tych miast, ale to są bidne miasta przy Aleksandrowie. Rynkowe stawki reklam zawsze kalkuluje się zarówno do liczby odbiorców, ale i do potencjału nabywczego rynku, a ten w Aleksandrowie jest dużo wyższy niż w wymienionych miastach.

Teraz będzie najlepsze.

Jak już zasygnalizowałem, odpowiednie organy zainteresowały się tymi fakturami i ich wysokością, ale jeszcze bardziej zainteresowały się brakiem faktur. Liczymy, że mając na uwadze transparentność funkcjonowania, Ochotnicza Straż Pożarna w Aleksandrowie upubliczni faktury za usługi podnośnikiem koszowym wykonywane na rzecz Komitetu Wyborczego PO, na podobne zachowanie liczymy w stosunku do PGKiM w Aleksandrowie Łódzkim, który udostępnił powierzchnie reklamowe na swoich budynkach, faktury za nie jakoś nie udało nam się znaleźć w Krajowym Biurze Wyborczym. Być może to tylko nasze przeoczenie. Ktoś inny to zweryfikuje.

Ale to nie wszystko.

Z wiarygodnych źródeł wiem, że organy państwa zainteresowały się przychodami firm i osób prywatnych, które w omawianym czasie udostępniły własne powierzchnie reklamowe Komitetowi Wyborczemu Platformy Obywatelskiej. Mówię o tych banerach wiszących na reklamach firm, na płotach firm i prywatnych posesji. Nieoficjalnie już, lub w najbliższym czasie Izba Skarbowa w Łodzi zleci analizę księgowości tych firm oraz PITów osób prywatnych. Nie do końca rozumiem mechanizm, pewnie księgowi to lepiej wytłumaczą, że nawet nieodpłatne użyczenie takiej powierzchni jest jakąś formą darowizny, od której należy odprowadzić podatek – mam nadzieję, że to niemal dosłowny cytat z wypowiedzi Pani urzędnik z UKS.

Tak więc sprawa jest rozwojowa i zapewne jeszcze nie raz będziemy o niej pisać.


Już w przyszłym tygodniu opowiem kolejny przypadek, w którym, moim zdaniem, w sposób ewidentny i niczym nieuzasadniony, wyłącznie z powodów politycznych, Burmistrz dosponsorował niedofinansowane, lokalne koło Platformy Obywatelskiej.

Nim to jednak nastąpi obiecuję, że już w ten weekend opowiemy Wam sprawę, którą idealnie zatytułowała moja koleżanka, jako:

„Mount Everest zła”.


Wykorzystałem materiały po raz pierwszy opublikowane na www.zatroskani.pl


bottom of page