Czy interesuje Cię bezpieczeństwo Twojego dziecka w drodze do i ze szkoły? Może odwozisz dziecko autem pod szkołę i uważasz, że ten temat nie dotyczy Ciebie? Bardzo się mylisz, ten artykuł dotyczy wszystkich rodziców Miejskiego Zespołu Szkół w Aleksandrowie, również tych, którzy podjeżdżają tylko od ul.Pabianickiej, lub których dzieci będą tu chodzić dopiero w przyszłości. Twoje dziecko nie chodzi do MZS? A sprawdziłeś jak wygląda bezpieczeństwo dzieci na ulicy przed Twoją szkołą?
Polecam uważną lekturę.
Jeśli znasz dobrze wygląd ulic równoległych do ul. Waryńskiego, to możesz przejść do kolejnego akapitu, jak masz wątpliwości to szybko wyjaśniam. Bliźniacze do Waryńskiego ulice: Północna, Południowa i Bankowa posiadają dobrej jakości nawierzchnię jezdni, równe chodniki o szerokości co najmniej trzech płyt chodnikowych (1,5 m), a po obu stronach ulicy ciągi piesze są oddzielone od krawędzi jezdni trawnikiem o szerokości około 1 m. Ulice są oświetlone na całej długości. Każda z ulic posiada 2 progi spowalniające, a ulica Bankowa jeszcze dodatkowo ma wyniesienie przejścia dla pieszych o maksymalnej, dopuszczalnej wysokości (10 cm), oraz na niemal całej długości budynku ZSS, pomimo trawnika, łańcuchy odgradzające ciąg pieszy od jezdni.
Ulicę Waryńskiego z równoległymi do niej ulicami łączy tylko dobra jakość nawierzchni jezdni. Pod każdym innym względem traktowana jest przez jej zarządcę, jak "wyrodne dziecko spośród bliźniąt". O co chodzi? Chodzi mi o narażanie każdego dnia przez zarządcę drogi, czyli Urząd Miasta (bo to droga gminna) setek dzieci na utratę zdrowia i życia. To nie żadna przesada, znam kilka przykładów potwierdzających to twierdzenie.
Czytając ten tekst przypomnij sobie wygląd Waryńskiego. To najwęższa ze wszystkich wymienionych ulic, z tego względu chodniki od krawędzi jezdni dzieli tylko krawężnik, który nie stanowi żadnej bariery architektonicznej dla pieszego. Do tego fragment chodnika zwęża się do szerokości 80 cm! Na ulicy, którą każdego dnia pokonuje kilkaset dzieci i trudna dla mnie do określenia ilość dorosłych, nie ma obecnie żadnego progu zwalniającego. Tak, tak, był jeden, ale już go nie ma od początku roku szkolnego. Cofnę się tylko na chwilę o rok. Przez cały zeszły rok, jako członek Rady Rodziców postulowałem wyniesienie przejścia dla pieszych, znajdującego się niemal na wprost wejścia do szkoły, na wzór przejścia dla pieszych przed "trójką". Nie zliczę ile razy mówiono mi, że "się nie da". Sformułowanie "nie da się" działa na mnie jak płachta na byka, żeby nie powiedzieć, że mnie po prostu wk...ia! Tłumaczono mi, że jeżdżą tam autobusy, że kierowcy autobusów cofają, że nie mogą najeżdżać tylną osią na wyniesienie, bo coś tam i coś tam i tego typu irracjonalne dla mnie argumenty. Nie istotne kto ich używał i dlaczego, suma sumarum wyniesienie powstało. Jakość jego wykonania to osobny temat urągający jego najbardziej podstawowej funkcji. Nie mówiąc już o tym, że jego oznakowanie poziome nie spełnia wymogów ustawowych?! Zastanawia mnie, czy firma wykonująca roboty miała do tego uprawnienia i dlaczego dotąd nikt z Policji nie zwrócił na to uwagi?! Na przejściu nie ma wymalowanych pasów, a przed krawędzią podrzutu nie ma odpowiednio wykonanego oznakowania poziomego. Jakiego? Przejedźcie się na ulicę Wolności to będziecie wiedzieć o czym mówię.
Jak powstało wyniesienie przejścia - usunięto próg, który znajdował się kilkadziesiąt metrów wcześniej, pozostało po nim jedynie wspomnienie.
(zdjęcie obok)
Dziś już wiem, że próg usunięto ponieważ jakoby (nie wiem na podstawie jakiego badania to ustalono) powodował pękanie budynku na wysokości, którego się znajdował. Być może tak, ponieważ taka zależność wg. ekspertów może mieć miejsce.
Przejdźmy do sedna, tak dalej jak jest obecnie na tej ulicy dłużej być nie może, bo jeśli dojdzie do kolejnych potrąceń dzieci, a właśnie nadchodzi zima sprzyjająca takim zdarzeniom, to zapraszam do kontaktu poszkodowanych. Polecę Państwu kancelarię prawną, która zobowiąże się pro bono w imieniu powodów, pozwać zarządcę drogi za zaniedbania, które przyczyniły się do narażenia dziecka na utratę zdrowia lub nie daj Boże życia.
O co mi chodzi? Chodzi mi o to, by ulica Waryńskiego wyglądała, co najmniej tak, jak ulica Bankowa, a najlepiej wymuszała zachowanie jeszcze większej ostrożności przez kierowcę. Szykany drogowe muszą być co najmniej w dwóch miejscach na odcinku między Wojska Polskiego, a przejściem dla pieszych przed szkołą. Skoro klasyczne progi zwalniające wywołują taki efekt, jak opisałem powyżej, można spróbować zamontować wyspy, progi podrzutowe, lub tarkę (nie mam zdjęcia, ale to kilka lub kilkanaście małych, równoległych do siebie i niskich progów, umieszczonych jeden za drugim, na długości kilku metrów).
Na ostatnim posiedzeniu Rady Rodziców MZS wszyscy jednomyślnie poparli pomysł montażu szykan drogowych. Liczę na to, że władze miasta i odpowiedzialni za to pracownicy nie będą szukać przeszkód i nie za miesiąc, ani na wiosnę, ale w trybie pilnym zdecydują jakie rozwiązanie przyjąć i w najbliższych dniach zrealizują je, nim kolejne dziecko trafi pod koła auta!
Pamiętajcie, że wszystkie dzieci MZSu korzystają z tej ulicy, ponieważ nawet jeśli rano są podwożone autem, to tym ciągiem komunikacyjnym chodzą w trakcie lekcji na basen, lub na wszelkiego rodzaju wycieczki piesze.
Wiedząc, że każdemu z nas jeżdżących tam autem zawsze się śpieszy, zwróćcie uwagę na licznik w samochodzie jadąc tą ulicą. Czytając ten tekst postawcie się w roli matki, która wioząc z tyłu 10 letnią córeczkę do szkoły potrąca jej klasową koleżankę. Ten stres, który nie jest wart tych kilku sekund, które próbowała nadrobić odrobinę przyśpieszając, a dziecko wtargnęło niemal wprost pod auto. Jednak gdyby jechała o 10km/h wolniej może zdążyłaby wyhamować. Właśnie z tego powodu nie ma co bić piany i bezowocnie dyskutować nad sensownością takich rozwiązań, tylko trzeba je stosować, bo zdrowie i życie naszych dzieci nie ma wartości.
Osobną sprawą jest, że zarządca drogi uznał, iż maksymalną dopuszczalną prędkością na Waryńskiego to 20km/h, jak wszyscy wiemy z taką prędkością ciężko jest toczyć auto pod górkę (ulica w kierunku Pabianickiej wznosi się), ale każdego dnia widzę kretynów, którzy jeżdżą tą ulicą grubo ponad 50km/h! Zaczynam zastanawiać się czy chce mi się przez kilka poranków wstawać wcześniej i ustawiać statyw z transmisją LIVE na Facebooku, żeby wszyscy mogli zobaczyć wspomnianych kierowców? Może wystarczyłoby jakby Policja stanęła tam gdzieś w bramie kilka razy w miesiącu i "wysuszyła" paru kierowców pozbawiając ich prawa jazdy? Przypomnę, że przekroczenie prędkości o dopuszczalne 50k/h jest równoznaczne z utratą uprawnień do kierowania pojazdami.
Wszystko ostatecznie skłania się do odpowiedzialności kierowców, którzy w zdecydowanej większości na tej uliczce są również rodzicami dzieci, ale czy odpowiedzialność 98% uczestników ruchu zmieni coś w zachowaniu tych pozostałych 2% ? Pamiętajmy też, że choćbyśmy byli najlepszymi kierowcami świata to nie przewidzimy kiedy z grupki idących dzieci, któreś wpadnie na pomysł i pchnie kolegę wprost na jezdnię, nieświadomie pod przejeżdżające auto? Każde kolejne 10km/h to kilka, a na ślizgiej jezdni nawet kilkanaście metrów drogi hamowania. Pomyślmy o tym każdego ranka jadąc Waryńskiego, bo drobna nieuwaga może zmienić nasze plany na całe życie.
PS
Drogi i szanowany Panie Burmistrzu, bardzo Pana proszę niech Pan odpowiednio zmotywuje odpowiedzialną osobę i niech ta osoba zrobi porządek również z oświetleniem Waryńskiego. Wiem, że Pani dyrektor już przed rokiem interweniowała w tej sprawie, ale efekt jest mizerny, dalej na środkowym odcinku ulicy notorycznie zanika oświetlenie i wieczorami jest ciemno jak w d.... .