top of page

„Prezes” na miarę naszych możliwości


Przed świętami bożego narodzenia cała Polska żyła zamieszaniem w parlamencie. Ktoś okupował mównicę rzekomo broniąc wolnych mediów, ktoś inny w tym samym czasie w innym pokoju przegłosował najspokojniej kolejne ustawy z ironicznym uśmiechem pokazując protestującym środkowy palec. Ktoś jeszcze pokrzyczał przed budynkiem szczytne hasła. W tym samym czasie większość polaków kupowała prezenty, ubierała choinki, piekła ciasta i smażyła karpia mając całe zamieszanie głęboko w poważaniu. Poziom krajowej polityki osiągnął taki poziom absurdu, że w telewizji przestano emitować kabarety, a satyrycy masowo zasilają szeregi bezrobotnych.


Wróćmy na nasze, lokalne poletko. Jak w wielu miastach i miasteczkach „spontaniczna” grupa mieszkańców również w Aleksandrowie wyległa na Plac Kościuszki wykrzykując szczytne hasła w obronie demokracji, wolnych mediów, praw tych i praw tamtych. Wśród zebranych brylował burmistrz Jacek Lipiński, radni miejscy i powiatowi, sekretarz Iwona Dąbek, pracownicy miejskich spółek i instytucji.... i właściwie tylko oni..... no i jeszcze ich rodziny (ale to właściwie też „pracownicy miejskich spółek i instytucji). Wypada tylko się cieszyć, że mamy tak światłe „elity”, walczące za sprawę naszą i waszą.


Szkoda tylko, że te pseudo elity są albo tak głupie albo tak wyrachowane, że nie widzą faktu nagminnego deptania bronionych przez siebie wartości na swoim własnym podwórku. Naczelnik wydziału propagandy Pani Agata Kowalska sztuki manipulacji uczyła się chyba u prezesa Kurskiego, a cała „redakcja” urzędowych mediów mogłaby z powodzeniem składać podania o pracę w Telewizji Polskiej (drodzy redaktorzy: to nie jest komplement).


Art. 61 Konstytucji RP, którego tak zaciekle bronili okupujący mównice sejmową mówi o dostępie obywatela do informacji publicznej. Ten sam artykuł ustawy zasadniczej jest z premedytacją łamany przez burmistrza Lipińskiego przy niemal każdej próbie uzyskania „niewygodnych informacji” przez tzw. „jawniaków” (m. in. Zatroskanego Witka- www.zatroskani.pl). Pomimo miażdżących orzeczeń organów wyższej instancji burmistrz odmawia udzielenia informacji na wiele tematów, a walka często kończy się w sądzie.


„Wolne media” Jacka Lipińskiego i jego zauszników, podobnie jak „wolne media” prezesa Jarosława Kaczyńskiego to takie media, którym WOLNO mówić i pisać tylko to, co burmistrz/prezes zezwoli. „Wolne media” to dla Was media posłuszne, potakujące, wychwalające wasze posunięcia. Przedstawiciele władzy chcieliby wypowiadać się tylko do mikrofonów dziennikarzy którym płacą i od których nie muszą spodziewać się niewygodnych pytań. Tacy „dziennikarze” nie zapytają o ukryte zadłużenie gminy, o niewygodnych gości z pedofilską przeszłością na gminnych uroczystościach, o dziury w drogach ani o sens budowy schroniska za wiele milionów. Dawniej na takich ludzi na dworze monarchy mawiano pochlebcy lub klakierzy. Widać staropolskie obyczaje mają się dobrze. Tych pozostałych zawsze można postraszyć sądem lub wyśmiać w programie wyemitowanym za publiczne pieniądze, bo jak mawiał wymieniony wyżej klasyk „ciemny lud wszystko kupi”.


Jacku Lipiński, fakty są takie, że niczym nie różnisz się od prezesa PiSu, którego tak krytykujesz, poza orientacją polityczną i ligą w jakiej gracie. Mimo ogromnego braku akceptacji dla poczynań Jarosława Kaczyńskiego muszę stwierdzić jedno: nie dorastasz mu w sztuce manipulacji do pięt. O ile prezes Kaczyńskie rozgrywa żałosną opozycję jak chce, Twoją pozycję z sukcesami podkopuje grupa amatorów piszących po godzinach artykuły, felietoniki i blogi...

bottom of page