Nic. Tak brzmiał cały wpis Ludwika XVI w jego dziennikach pod datą 14 lipca 1789. Nic. To prosty, zwykły wyraz odnoszący się w każdym języku do czegoś pustego i bezwartościowego. Nic, tak ówczesny Król Francji skomentował wydarzenie, które na kartach historii zapisało się jako bezprecedensowy objaw buntu; uciśnionego społeczeństwa wobec wielkiej władzy. Tylko jedno, małe, nieznaczące – nic.
Czy sam Ludwik XVI napisał to z przekory, nieświadomości, a może po prostu za sprawą własnej głupoty? Nie wiadomo. Jednak, kto mógłby przypuszczać, że poranne wylanie kawy na swój telefon, może okazać się wiekopomną chwilą naszego życia? Może nie dodzwoni się do nas szef z wymarzonej pracy, może nie będziemy mieli gdzie zapisać numeru dopiero co poznanej miłości o pięknym uśmiechu i lazurowych oczach, może nie będziemy mogli odebrać połączenia, z teleturnieju gwarantującego nam wielkie pieniądze. Może, może, może… I kiedy podniesiemy zamoczony telefon, i chcąc go odratować machniemy nim kilka razy bezradnie w powietrzu, to może wówczas powiemy sobie pod nosem, niezgrabnie wyartykułujemy, rzucimy w nerwach lub tylko mimochodem pomyślimy - nic.
Przyszłość jest zawsze uwarunkowana od naszej przeszłości i teraźniejszości. Może właśnie dni, które mają nastąpić, są taką utkaną mozaiką z na pozór nic nieznaczących wypadków, zbiegów okoliczności i tych mimowolnie rzucanych w eter ,,niców” . Bo czy zapomniany przez nas przedmiot, po który musimy się wrócić do domu, nie uchroni nas przypadkiem przed zajęciem miejsca w autobusie, mającego mieć groźny wypadek za kilka przystanków? Nikt tego nie wie, a tym bardziej się nad tym nie zastanawia.
Przyszłość byłaby niczym bez przypadków i tych kolizji niewidocznych nam losów rzeczywistości, którymi usłane nasze drogi życia. Przyszłość to – nic!