top of page

Samorządowe grono pedagogiczne.

"Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie." - powiedział 130 lat temu John Emerich Edward Dalberg. Prawda, której nie potrafią zrozumieć i zaakceptować zwłaszcza rządzący politycy.

WSPOMNIENIA

Obecny burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego, Pan Jacek Lipiński, piastuje swoje stanowisko już 4 kadencję (15 lat). Przejął władzę po burzliwej kampanii wyborczej w 2002 roku rozbijając niezwykle skostniały i skorumpowany układ (jak wówczas oceniano).

Dla większości z Państwa to pradzieje, ale ma to swoją wymowę właśnie obecnie, po tylu latach, bo moim zdaniem historia w naszym miasteczku zatoczyła koło. Pamiętam dobrze z jakim entuzjazmem szliśmy jako młodzi obywatele do urn wyborczych chcąc za wszelką cenę rozbić stary układ, specyficzny, taki… z braku słów nazwę: "kościelno-postpezetpeerowski" (od PZPR - jak nie wiesz co to znaczy, to zerknij do wiki, albo nie czytaj już tego artykułu dalej).

Z sentymentem wspominam tamten czas, bo stałem za plecami kandydata Jacka Lipińskiego wspierając Go (na Jego prośbę) i mimo upływu lat uważam do dziś, że była to słuszna decyzja. Lata jednak mijają, a przytoczona maksyma jest jak najbardziej prawdziwa. Przez 8 lat (2007-2015) naszym krajem rządziła Platforma Obywatelska, której posłem jest Pani Agnieszka Hanajczyk (zdecydowanie największe poparcie w powiecie zgierskim), jako partnerka życiowa burmistrza stanowiła jego połączenie z władzą centralną. Był to także "parasol ochronny", dając kiedy trzeba ochronę przed niewygodnymi działaniami CBA

REFLEKSJE

Taki ponad 10 letni układ prywatno-polityczny dał obecnemu burmistrzowi poczucie władzy absolutnej. Każdy z nas kto trochę zorientował się w słabościach naszego "pozornego państwa" wie, że żaden prokurator ani instytucja rządowa nie zrobi "krzywdy działaczowi partii rządzącej" – tak jest i tak było. Zwłaszcza jeśli sam był prokuratorem i do dziś odbiera wynagrodzenie z tego tytułu (67.989 zł w 2015r. – prokurator w stanie spoczynku, wg. oświadczenia majątkowego). Sprawiło to, że burmistrz i grupa osób, która mocno zmieniła się od czasów pierwszego zwycięstwa, rozpasała się do granic urągających zdrowemu rozsądkowi. Nie wiem, czy Jacek Lipiński zdał sobie kiedykolwiek sprawę z sytuacji jaka ma miejsce w mieście i czy potrafił zrobić sobie rachunek sumienia dostrzegając błędy, czy do dziś jest przekonany, że walczy o te same ideały, które mu przyświecały w 2002 roku. Nie wiem. Nie ma to już znaczenia, bo 8 lat "władzy absolutnej" sprawiło, że On sam i Jego otoczenie utonęło w morzu nieetycznych lub korupcyjnych zachowań. Sprawnie działająca machina propagandy, na którą z każdym rokiem przeznacza coraz większe publiczne środki zapewnia gwarancję armii dusz w gminie przekonanej o nieomylności w swoich działaniach jej lidera. W tym przekonaniu umacniała Go zarówno:

- słabość opozycji, która w ostatnich wyborach wprowadziła tylko jednego (!!) radnego na 21 w Radzie Miejskiej oraz

- stłamszone i bezsilne, jedyne niezależne medium należące do Stowarzyszenia Przedsiębiorców 2000, które z czasem samo z własnej woli, albo w kontrze do rządzącej Platformy Obywatelskiej weszło w ramiona PiSu.


ZARZUTY

Odpowiedzcie Państwo sobie sami, spróbujcie zadać pytanie gdzie jest granica:

- Czy etycznym jest zatrudnianie radnych lub ich rodziny w spółce nad którą sprawuje się kontrolę? Wychodzimy jako mieszkańcy z założenia, że gdzieś pracować muszą, dobrze.

- Czy etycznym jest zatrudnianie w Urzędzie Miasta syna swojej konkubiny i mianowanie go na naczelnika wydziału z biurem gdzieś tam, gdzieś tam – to idealne określenie. Wiesz gdzie swoje biura ma Wydział Integracji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Aleksandrów Łódzki? (politycy jak chcą dodać powagi czemuś lub komuś to wymyślają skomplikowane nazwy, czym bardziej skomplikowana tym większa szansa, że rzadziej ktoś zada pytanie: co to znaczy, albo do czego służy). Jak to ostatnio powiedział wszystkim znany Misiewicz, „no gdzieś młodzi ludzie muszą zdobywać doświadczenie żeby służyć Rzeczypospolitej”. Więc dalej pytam gdzie jest granica?

- Czy etycznym i zgodnym z prawem jest dawanie za darmo czasu antenowego w lokalnym programie samorządowy, i w TVP Łódź swojej konkubinie tuż przed wyborami?

- Czy etycznym i zgodnym z prawem jest przymknięcie oka na reklamy wyborcze niemal „za darmo” powieszone na publicznych bilbordach?

- Czy uważacie, że sprzęt OSP powinien służyć do wieszania w czynie społecznym reklam wyborczych? Dobra, w końcu jak ma stać i rdzewieć to niech się trochę „rozgrzeje”.

Może niektórzy nie uwierzą, ale mógłbym tak wymieniać bardzo, bardzo, bardzo długo. Po każdym takim zdarzeniu, o którym wiedziały dziesiątki osób, czasami setki nikomu z rządzących w mieście radnych nawet „nie drgnęła powieka”. W końcu Radni, wybrani przez swoich wyborców, bardziej dbali dotąd o to żeby nie stracić stołka niż o to czy to się wyda, a nigdy by się nie wydało, bo przecież kto będzie wierzył tym „bzdurom wypisywanym w pisowskim szmatławcu"? Podobnie też, od półtora roku próbuje się spozycjonować miejsce aleksandrowonline, gdzieś blisko PiSu, bo przecież jak takie brzydkie rzeczy wypisują o miłościwie nam panującym to muszą być tymi „sk_rwiałymi pisiorami” (kiedyś Wam napiszę z kogo to cytat). Wróćmy jednak do sedna tego artykułu. Gdzie jest granica po której mieszkańcy uznają, że dalej tak nie może być? Wydaje mi się, że mimo ogromu afer jakie kolejno pokazujemy społeczeństwo w Aleksandrowie jest gotowe na zaakceptowanie jeszcze wielu następnych, tylko w imię strachu przed tym, że alternatywą jest ktoś kto przyjdzie i będzie rozpoczynał dzień pracy urzędu od wspólnego z urzędnikami i obowiązkowego nabożeństwa. Taką też strategię zaplanował burmistrz wraz ze swoją „gwardią”. Straszenie, że może nie wszystko było dotąd właściwe, ale już się poprawiliśmy i bójcie się kto może nastać po mnie. Swoją drogą rządzący w Warszawie robią wszystko żeby wesprzeć przed wyborami samorządowymi opozycje.

Poza grupą zagorzałych zwolenników PiSu, pozostali mieszkańcy gminy wykazują się definicyjnym syndromem sztokholmskim, wyrażającym się idealnie słowami jednej z mieszkanek skierowanymi kiedyś do mnie: „może i kradną, ale nie dużo (…), przyjdą kolejni też będą kradli i to na pewno jeszcze więcej (…)”. W końcu człowiek, który tak kocha pieski nie może być złym człowiekiem, ale to w społeczeństwie jest przejaw pańszczyźnianego chłopa, nawykłego do tego, że hrabia wie lepiej i niech lepiej decyduje za mnie. Nasze miasteczko pokazuje, że 25 lat w wolnej Polsce to zbyt mało na zbudowanie demokratycznej wspólnoty, gotowej społecznie brać odpowiedzialność za losy grupy. Potwierdza, że pomysł ograniczenia kadencji dla liderów samorządowych jest słuszny, pamiętajmy, że jego autorem nie jest PiS, ale politycy Platformy Obywatelskiej.


DYLEMATY

Co nas motywuje do działania? Pieniądze.

Kto jest najłatwiej sterowalny? Młodzi i ambitni ludzie.

W taki sposób burmistrz stworzył wokół siebie krąg, który nazwałem „gwardią Szejka”. Tych kręgów otaczających burmistrza jest wiele, a sama „gwardia” również składa się z kilku grup. Wszystkich Ich trzeba opłacać sowicie, bo kiedy wezmą kredyty na dom, samochód i pralkę zrobią już wszystko żeby utrzymać swój status. Tutaj zbliżamy się do sedna dzisiejszego artykułu. Gwardziści zatrudnieni są w urzędzie lub instytucjach i spółkach ściśle związanych Urzędem Miasta, to daje burmistrzowi możliwość straszenia ewentualnymi konsekwencjami za nieposłuszeństwo i wymusza lojalność nie tylko samych zainteresowanych, ale również ich współmałżonków i całej rodziny. Zresztą po tylu latach ten strach jest tak powszechnie odczuwalny, że często gwardziści panikują kiedy tylko napotykają w swoim otoczeniu zagrożenie. Tak było kiedy półtora roku temu zasugerowano mi, że za moje niepochlebne artykuły mogą ucierpieć moi najbliżsi, albo kiedy powiedziano, że nie mogę być członkiem rady rodziców, bo nie mogą w niej być osoby skonfliktowane z burmistrzem. W obu przypadkach wiem, że były to nieprzemyślane i niekonsultowane z liderem zachowania, ale świadczą o presji jaką wywiera się na ludziach w miasteczku. Mechanizm działa, czasami nawet trzeba go trochę hamować, żeby nie był nader opresyjny.

Najwierniejsi z „gwardzistów” są nagradzani, dostają dobrze opłacaną pracę, ale z czasem to nie wystarcza. Dlaczego?

Nie wiem, może ze zwykłej zachłanności, a może będąc blisko tronu widzą skalę korupcji na szczytach władzy lepiej niż mieszkańcy i należy zapłacić ekstra za ich milczenie? Trudno powiedzieć. Pewnym jest, że wysokość przyznanych nagród w Urzędzie w 2012 wyniosła 10.639,00 zł, a w 2015 już 269.994,00zł! Dane te wbrew temu co wypisują na kontach społecznościowych „gwardziści” nie wyssaliśmy sobie z palca, a są to oficjalnie uzyskane od urzędu informacje, które po bataliach sądowych w końcu ujawniono. Choć przed nami kolejne procesy, bo nie znamy nazwisk osób które otrzymały te nagrody, podobno to nie jest informacja publiczna, ale w identycznej sprawie dot. Gminy Jedlicze WSA w Rzeszowie uznał inaczej. W związku z tym i my poprosimy Sąd w Łodzi o podobną decyzję.






Nie, ten artykuł nie dotyczy lawinowo wzrastającej kwoty wydatków na nagrody. Ponieważ w pewnym momencie i pensje i nagrody nie wystarczają już, by lojalizować „gwardzistów”, wówczas można dać im zarobić po godzinach. Nie to nie żart. Dziś pokazujemy Państwu tylko fragment tej formy dotowania słabo wynagradzanych pracowników - „gwardzistów”. Kiedy zobaczyłem te dane zadałem sobie pytanie, jak to jest, że Pan burmistrz tak bardzo umartwia się nad losem nauczycieli i ich niskich pensji oraz tym, że niektórzy w skutek nadchodzącej reformy stracą pracę, a jednak kiedy ma okazję niektórym z nich podreperować budżet ma ich w d… . O czym mówię? Mówię o tym, że w pewnym programie (nie będę wdawał się w szczegóły) na terenie Gminy miano przeszkolić skromniej wyedukowaną część naszej społeczności, wpajając Jej podstawowe umiejętności m.in. z obsługi komputera, czy znajomości języka angielskiego. Edukacja ograniczała się do poziomu jaki w dzisiejszej szkole zdobywają dzieci na poziomie wczesnoszkolnym, żeby nie powiedzieć, że przedszkolnym. Idealne, żeby grupa młodych nauczycieli z naszego miasteczka, którzy często do etatu dorabiają gdzieś po świetlicach mogła parę groszy uzyskać. Aha ostatnio usłyszałem, chociaż proszę ewentualnie mnie poprawić, że najniższe wynagrodzenie dla początkującego nauczyciela to 20zł za godzinę.

Czy warto pozwolić im zarobić więcej? NIE!

PRZYKŁADY

Za tak skomplikowany i wymagający nadzwyczajnych kwalifikacji proces edukacyjny zabrali się urzędnicy, nie, nie tylko tacy szeregowi, również naczelnicy, myślę, że można to tłumaczyć jedynie powagą zagadnień takich jak edytor tekstu, czy obsługa przeglądarki internetowej. Oto one:

Przeprowadzenie zajęć z języka ang. na poziomie podstawowym i rozszerzonym dla mieszkańców Gminy Aleksandrów Łódzki za 45zł/h: 2014/03-06 - Michał Hanajczyk* + Tomasz Barszcz* 2014/09-12 - Tomasz Barszcz 2015/02-05 - Tomasz Barszcz 2015/10 - 2016/02 - Tomasz Barszcz

Przeprowadzenie zajęć z obsługi komputera na poziomie podstawowym dla mieszkańców Gminy Aleksandrów Łódzki - 45zł/h: 2014/03-06: Ewelina Wierzbowska + Arkadiusz Kaszuba + Damian Pakuła* 2014/09-12: Ewelina Wierzbowska + Arkadiusz Kaszuba + Lech Lipiński* 2015/02-05: Arkadiusz Kaszuba + Lech Lipiński 2015/09-12: Arkadiusz Kaszuba + Lech Lipiński + Krzysztof Stefanek 2017/03-06: Arkadiusz Kaszuba + Ewelina Wierzbowska


Na tym zakończyłbym ten artykuł, ale jednak muszę wytłumaczyć jedną rzecz, która w tym przypadku jest najbardziej bulwersująca! Nazwisko Lech Lipiński to nie jest przypadkowa zbieżność. Tak, to jest syn burmistrza Jacka Lipińskiego. Ktoś pomyślał tak jak ja, że przecież tak nie wolno? Że to chyba zabronione przez prawo? Że to w czystej postaci NEPOTYZM?

Masz rację, Ustawa o samorządzie gminnym zabrania burmistrzowi zatrudniania własnych dzieci, nie mówi nic o zakazie zatrudniania „przyszywanych pasierbów”, ale dzieci zabrania zatrudniać. Sprawę wyjaśnił mi szybko mecenas redakcji, tłumacząc i pokazując wyroki m.in. Sądu Najwyższego, uznające, że co prawda nie można zatrudnić na umowę o pracę, ale na umowę cywilnoprawną już tak.

No i… cisną się k….. na usta, ale wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Czy uważacie, że jest to etyczne? Hm… w słowniku burmistrza nie ma takiego słowa. Dawno, gdzieś tam lata temu ktoś wymazał je, a wiem że było, słyszałem je z Jego ust wypowiadane ze szczerością i szedłem za nimi.

Wielkim osobowościom, za którego uważałem Jacka Lipińskiego, czy Lecha Wałęsę (z zachowaniem skali) trudniej jest przyznać się do błędu, odejść u szczytu sławy w cień. Tym bardziej przykro patrzeć gdy muszą odchodzić w niesławie, całkiem niepotrzebnej, bo każdy rozsądny Polak potrafi sprawiedliwie wyważyć ilość sukcesów i porażek i wydać obiektywną, sprawiedliwą, pozytywną ocenę – z czasem robi się to trudniejsze…


PS

Już za 2 tygodnie opiszemy Państwu bardzo kosztowną PASJĘ nie tylko burmistrza.

Jeszcze w maju natomiast, w tym samym cyklu zajmiemy się Związkiem Międzygminnym Bzura – nic Ci to nie mówi? A powinno, bo od dłuższego czasu łożysz na niego, choć miał przynosić Ci oszczędności.

Na początku czerwca pokażemy Wam kolejne "dodatki do pensji" dla kolejnej grupy "gwardzistów".

Natomiast do końca czerwca przedstawimy Wam listę córek, synów, zięciów, synowych, szwagrów, szwagierek najważniejszych urzędników i radnych zatrudnionych w instytucjach publicznych oraz spółkach należących do gminy i powiatu.

Pod naszymi artykułami, a także w bezpośredniej komunikacji, co i rusz pojawiają się sugestie, że działamy na zamówienie Prawa i Sprawiedliwość, albo Nowoczesnej. Jeszcze inni uważają, że za tym wszystkim stoi podobno Kukiz’15! Bawi mnie to, bo pokazuje, jak autorom tych spekulacji nie mieści się w głowie, że można robić coś dla swojego miasta, nie mając w tym osobistego interesu. Kiedy zarzucano mi chęć kandydowania na stanowisko burmistrza opublikowałem oświadczenie zaprzeczające tym insynuacjom. Napiszę więc jeszcze raz, choć pewnie nie raz przyjdzie mi to powtórzyć: będziemy patrzeć na ręce wszystkim działaczom samorządowym, tym rządzącym dzisiaj i tym, którzy ich zastąpią. Mało prawdopodobne, żeby mieszkańcom udało się w najbliższych wyborach wybrać burmistrza i 21 radnych bezpartyjnych i do tego odpornych na korupcje, więc planujemy spełniać swoją rolę dalej, mimo prób zastraszania, bo nic tak nie dopinguje władzy do lepszej pracy, jak wolne i niezależne media.



Podkreślić chcemy nazwiska i ich relacje: *Michał Hanajczyk - Naczelnik wydziału + syn Pani poseł Agnieszki Hanajczyk

*Tomasz Barszcz - Naczelnik wydziału

*Lech Lipiński - syn Pana burmistrza Jacka Lipińskiego

*Damian Pakuła – wieloletni pracownik Wydziału Mediów – otrzymujący również inne zlecenia z Urzędu związane z działalnością mediów i prowadzenia stron internetowych.



Źródło danych: Rejestr Umów i Porozumień Urzędu Miejskiego w Aleksandrowie Łódzkim


Comments


bottom of page