W mijającym tygodniu w okolicy Żabia/Wysiedlonych w Rąbieniu miało miejsce ciekawe zdarzenie. Jego przebieg znam częściowo z relacji, ale było mniej więcej tak: na znajdującej się tutaj całkowicie zalesionej, niezabudowanej, prywatnej działce rano pojawiła się ekipa panów drwali. Pokręcili się trochę, przygotowali do roboty, po czym zaczęło się ostre rżniecie. Działka ma jakieś 4000 m. kw., prawie wszystkie zdrowe drzewa oznaczono do wycinki - dęby, sosny, brzozy w wieku powyżej 60 lat. Jakimś cudem pominięto te usychające lub bliskie przewrócenia. Oczywiście wku....ni (tak!, celowo używamy tego słowa) sąsiedzi podnieśli alarm, przyjechał przedstawiciel UG z asystą Policji, niemniej panowie chwilę wcześniej się zmyli. I kiedy wydawało się, ze to już koniec tej historii, następnego dnia rano panowie wrócili i ponownie przystąpili do pracy. Na wezwanie okolicznych mieszkańców okazali się dokumentem ze starostwa zezwalającym właścicielowi gruntu na podjęcie prac leśnych. Jednak po wnikliwym sprawdzeniu i dodatkowo jeszcze w wyniku z miejsca przeprowadzonej telefonicznej rozmowy z inspektorem ze starostwa okazało się, że i owszem jest to zgoda na prace leśne, z tym jednak, że nie w takim zakresie jak to było to zaplanowane do realizacji. Pozwolenie dotyczyło wykonania prześwietlenia i przycinki pielęgnacyjnej, głównie wycinki chorych drzew, zagrażających bezpieczeństwu lub takich, których usunięcie jest właściwe z punktu widzenia gospodarki leśnej. Ilościowo należało nie przekroczyć 10 m. sześć. pozyskanego drewna. Po rozmowie z inspektorem panowie nie bardzo chcieli dalej prowadzić prace i sprawnie opuścili teren. Czy nie wrócą ponownie? – nie wiadomo. Tyle historii.
Jednak pozostaje pytanie - po co właściciel działki zarządził wypatroszenie jej ze wszystkich drzew? Przecież, jeżeli chce się tam w przyszłości budować, to zgodę na wycinkę pod dom i tak dostanie! Jeżeli po prostu chce mieć ładną niezalesioną działkę, to pytając kolokwialnie - po kiego grzyba kupował sobie leśną? Może jest jakaś inna odpowiedź, ale nam się wydaje jednak, że porwała go fala obłędu, która każe dzisiaj właścicielom gruntów wycinać co popadnie dookoła, tak na zapas; bez refleksji po co i na co...
Informacyjnie dodam, że tak jak w tym przypadku - jeżeli w rejestrze gruntów działka figuruje jako leśna - to wciąż podlega ona pod przepisy dotyczące gospodarki leśnej i ochrony środowiska i zakres prac należy uzgadniać w miejscowym starostwie. Być może spotkacie się z podobna sytuacją w swojej okolicy. Sprawdźcie wówczas, czy nie jest to samowola właściciela, a w razie wątpliwości zawiadomcie odpowiednie służby. Być może nie wszystko stracone!
Comments