Wstęp.
Mniejsze zło - bawi i mierzi mnie to określenie. Zło nie przestaje być złem tylko z powodu tego, że w Twojej/mojej skali, wygenerowanej pod wpływem otoczenia jest mniejsze od większego. Wyobraź sobie brutalny gwałt zbiorowy na Tobie, czy powiesz, że ten brunet jak mnie gwałcił to był milszy niż inni, bo nie bił mnie i się do mnie uśmiechał gwałcąc?
Wybór.
To nie jest tekst dla wszystkich. Moje poglądy odstają od 80% społeczeństwa, ale mam nadzieję, że skupię uwagę nielicznych i doznam przyjemności merytorycznej dyskusji.
Zagłosuję na Trza – tak sobie pomyślałem patrząc na tego przystojnego i wykształconego, młodego europejskiego formatu mężczyznę, ojca rodziny.
Zagłosuję na Trza – w końcu ma już doświadczenie poselskie i jest prezydentem stolicy.
Zagłosuję na Trza – nie chce przykładać ręki do narodzin Kaczyzmu z Polsce.
W I turze zagłosowałem na Hołownię, chociaż to kompletnie nie moja bajka, ale analizując ofertę kandydatów, mogłem tylko na Niego albo na Kosiniaka-Kamysza. Jestem libertarianinem, w olbrzymim uproszczeniu jestem zwolennikiem państwa świeckiego, z niskimi podatkami, a co za tym idzie mocno liberalną gospodarką, w której fundamentem relacji społecznych jest stabilne prawo stanowione równo traktujące wszystkich bez względu na status społeczny i majątkowy. Jestem za państwem wielokulturowym, za polityką otwartych granic przy ściśle określonym, rygorystycznym prawie asymilacyjnym dla każdego bez względu na jego dotychczasową narodowość i wyznawaną religię. Do tego jednak jest potrzebna Konstytucja zaakceptowana przez zdecydowaną większość obywateli żyjących na tej ziemi od wieków, których przodkowie tak często w ostatnich 200 latach przelewali krew, niestety jej brak jest fundamentem gównianego prawa, a to skutkuje brakiem szacunku obywateli do państwa i opierania się na pseudoprawniczych autorytetach i ich wyobrażeniach.
Zagłosuje na Trza – skończy się podpisywanie ustaw w nocy uchwalonych poprzedniej nocy. Będzie ciekawie, prezydent z prawem 3/5 weta twardo stanie do permanentnej wojny z rządem i większością sejmową. Nastąpi trzyletni paraliż państwa i dalsze osłabienie systemu prawnego, już mieliśmy w niedawnej historii takie sytuacje, kiedy rząd rządził rozporządzeniami. W sytuacji kiedy Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny jest w rękach Kaczystów rządzenie rozporządzeniami nie będzie problemem, ale ustaw nie będzie. Tylko, myślę…, czy to pomoże w sprawniejszym zarządzaniu firmą?
Zagłosuję na Trza – tylu znajomych będzie na niego głosować, przecież oni wszyscy nie mogą się mylić.
Zagłosuję na Trza – bo trza wybrać mniejsze zło. Tylko, myślę…, czy mniejsze zło to nie jest dalej zło i według czyjej skali uznaję, że to mniejsze zło?
A może…
Zagłosuję na Długopis. Głosując na niego głosuję na Kaczyńskiego, to już pierwszy plus, przynajmniej wiem na kogo głosuję i czego się mogę spodziewać. Dlaczego Kaczyński jest dla mnie zły? W końcu każdy oddając głos nie robi tego za kogoś, czy dla kogoś, tylko za siebie jednego i warto sobie zadać to pytanie. Tak wiem, to stary dziad zaszyty gdzieś z kotem pretendujący do miana naczelnika państwa, nie ma żony ani dzieci to nie może być normalny, może jest homo? Ale przecież ja nie ma nic do homo to nie będę mu takich zarzutów robił nawet jakby były prawdziwe. To co jest nie tak z liderem PiSu? Nie jest taki ładny, jak Trza, blado by przy nim wypadł, a przecież nasz świat opiera się w 63% na tym jak wyglądamy, później na tym jak mówimy i tylko w kilku na tym co mówimy.
Po tym akapicie dalej czyta już tylko około 23% tych co zaczęli to przejdę już do części merytorycznej. Nim to nastąpi muszę wyrzuć to z siebie:
Ja pier..., kur... co to ma być? Wybory? Wygląda jak zabawa dzieci w błocie.
Mniejsze zło.
80% wyborców namawia mnie i mi podobnych, może nas jest aktywnych społecznie z 5%, a docelowo kilkanaście procent, do zagłosowania na swojego kandydata. Nie jest paradoksalne, że decyzję nie podejmą miliony, tylko Ja i mi podobni? 80% wyborców każdego dnia przekonuje kilka procent, że to właśnie ich kandydat to mniejsze zło. Problem w tym, że w przeciwieństwie do Was, ja podejmuje tą decyzję na chłodno i po szczegółowej analizie, mając bardzo precyzyjną wiedzę na temat historii nowożytnej RP oraz możliwie dużą wiedzę na temat tej najnowszej z ostatnich 30 lat. W przeciwieństwie do Was potrafię i chce mi się przeczytać opiniotwórcze teksty powstałe w Moskwie, Berlinie i w Waszyngtonie. W przeciwieństwie do Was kiedy czytam artykuł to sprawdzam stopkę redakcyjną i udziały wydawcy. Umiem odłożyć na bok emocje i odróżnić co jest dobre dla mnie, a co dobre dla społeczeństwa i mam moralne wyrzuty sumienia kiedy wybieram to pierwsze. Dlatego częściej decyduje się na to drugie przez co w życiu nie wychodzi mi to na dobre.
Oceniając Długopis oceniam przeszłość w konfrontacji z Trza, który oferuje mi przyszłość. Trochę jak z osią liczbową, kiedy dodasz – do + wychodzi 0
Pięknie zarysowana przyszłość jest zawsze milsza sercu, przez co generuje tyle pozytywnych emocji, zdecydowanie więcej niż trudna przeszłość. Tylko to znowu gra emocji, czas przejść do kalkulacji na tym samym poziomie.
Ponieważ chce żeby poza Tobą chociaż kilka osób przeczytało ten tekst do końca dlatego zmuszę się do uproszczeń, żeby nie napisać książki.
Jak wiemy Duda nie ma swoich opinii, jest dysponentem opinii Kaczyńskiego. Tylko, że Trzaskowski też jest działaczem partyjnym Platformy Obywatelskiej i system ustrojowy nie pozwoli mu na samodzielność nawet jeśli przyjmiemy, że na takową miałby ochotę, a nie jest liderem opozycji, ani dysponentem opinii takiego lidera, jak było w relacji Tusk-Żyrandol, a to generuje dalsze rozbicie decyzyjności. Po prostu będzie musiał konsultować swoje decyzje z zarządem partii, która go asygnowała.
Suma rachunku 0:0
Wybierając polityka na jakąś funkcję zawieram z nim umowę na realizację przedstawionego przez Niego planu. Tak jest w idealnym świecie. W rzeczywistości muszę do tego parametru dołożyć drugi i to nie wiadomo czy nie ważniejszy, nazywa się on „wiarygodność”. Abstrahując już od tego co może, a co nie może prezydent bez wsparcia większości sejmowej i odkładając na bok idiotyczny układ decyzyjności organów państwa RP przy kształtowaniu i wykonywaniu prawa i pozostawiając tylko naiwnej wierze ofertę programową kandydatów to muszę przyznać, że ta proponowana przez Trzaskowskiego jest mi bliższa. Tylko ta, którą przedstawiał mi wcześniej, a nie teraz podczas kampanii! Teraz przerzuca się na populistyczne hasła z Dudą w takim stopniu, że właściwie nie sposób bez patrzenia na kandydata rozpoznać który co obiecał. Wiem, rozumiem, że bez populizmu nie da się zdobyć ponad 50% poparcia, ale pomyślcie jaką to wystawia opinię wyborcom. Wchodzimy w strefę, w której przyjmujemy już w momencie wyborów, że jesteśmy okłamywani i godzimy się na to, jak emocjonalne sieroty. Ponieważ nie należę do twardego elektoratu żadnej ze stron wojny polsko-polskiej to nie potrafię zrozumieć mechanizmu wyparcia jaki istnieje w tych elektoratach. Mówię o tym, jak czuje się zdeklarowany homoseksualista słuchając, że jego kandydat zaprasza do wspólnoty wyborców narodowców od Bosaka? Albo co myślą sobie liberalni przedsiębiorcy słuchając poparcia ze strony socjalistów z Razem niosących na sztandarach 50%-owy podatek dla co bardziej zamożnych? Upraszczając, elektorat Trzaskowskiego łączy jedynie sprzeciw wobec Kaczyzmu, a poza tym właściwie wszystko dzieli. Przez co zaraz po ewentualnej wygranej połowa Jego wyborców będzie z niego niezadowolona, no może nie tak od razu, bo wspólny wróg będzie dalej wspólny, ale kierunek działania rozjedzie się przez co albo będzie paraliżować decyzyjność, albo decyzyjność będzie pochodzić tylko z jednego kierunku – zarządu Platformy Obywatelskiej.
Suma rachunku 0:0
Ostatni punkt, choć można jeszcze bardzo długo. Przeszłość. Rzetelne empiryczne poznanie przeszłości pozwala przewidzieć trafnie przyszłość. Duda wprost zapowiada, że będzie kontynuował dotychczasowe działania i plany PiSu, mogę jakiejś części tych działań nie akceptować, ale nie pozostaję ślepy ani głuchy na analizy Eurostatu, czy Banku Światowego, które są nawet w obecnej sytuacji zdecydowanie dobre na tle innych państw w Europie. Jak już pisałem program Trza jest mi bliższy, ale pragmatycznie patrząc Pan Trzaskowski nie jest w stanie zrealizować z niego nic przez najbliższe 3 lata. Pozostaje więc kompromis. Zakładasz, że Trzaskowski może pójść na kompromis z Kaczyńskim? To niemożliwe, a więc pozostaje to o czym wspominałem, 3 lata wojny na górze. Tak, więc mój głos na Trza może dać wyłącznie chaos do kolejnych wyborów, które też mogą niczego nie przynieść, bo dlaczego mam zakładać, że dotychczasowe 43% poparcia dla PiSu zniknie? Przy obecnym układzie sił nowe wybory parlamentarne nie dadzą przewagi PO, wywołają tylko większą frustrację, na której skorzystają ugrupowania skrajne, czyli znowu chaos. Mój kompromis mogę zawrzeć z jedną ze stron dając wyborczą przewagę pod warunkiem zrealizowanie części mojego „Ja”. Paradoksalnie sporo może zrealizować PiS, np. zablokować wdrażanie przepisów z tzw. ACTA2, czy przeciwstawiać się dyskryminacji na wewnętrznym rynku EU w swobodnym obrocie usług m.in. na rynku RFN, ale i całej EU. Mógłbym tak długo. Rozumiem pewne skomplikowane mechanizmy, w moim przekonaniu, lepiej niż większość tych, którzy namawiają mnie do swojego „Ja”. Jako zwolennikowi unii państw europejskich na wzór unii stanów zjednoczonych i radykalnemu przeciwnikowi obecnej konfederacji paradoksalnie bliżej mi do idei głoszonych przez Kaczyńskiego, a o których dla poparcia narodowych fundamentalistów politycznych Ten nie wspomina od dłuższego czasu. Mało kto pamięta, że obecny lider rządzącej większości był za stworzeniem wspólnej armii europejskiej za czym musiałyby pójść konsekwencje łączenia innych elementów gospodarek narodowych, takich jak wspólny budżet obronny, a to już niedaleko do wspólnego budżetu gospodarczego i wspólnej waluty. Za duża dygresja. Miałem okazję doświadczyć, zapewne jak wielu polskich przedsiębiorców, jak prawo swobody przepływu usług w ramach EU jest fikcją na niemieckim rynku. Dlatego bardziej niż przeciętny mieszkaniec Polski i wielbiciel obecnej Unii dostrzegam hipokryzję istniejącej konfederacji tylko z nazwy określanej Unią. Stąd rozumiem ten dualizm w podejściu Kaczyńskiego do Brukseli, bo albo decydujemy się na prawdziwą unię albo nie twórzmy pod ładnymi hasłami przykrywki dla dominacji niemieckiej w Europie. Tak długo, jak europarlamentarzysta nie będzie w równym stopniu uzależniony od głosu i na Suwalszczyźnie i na Andalucji tak długo nie będzie traktował mieszkańców tych terenów tak jak dziś musi to robić parlamentarzysta kraju narodowego. Wracając na nasze podwórko: odpowiada mi strategia polityki międzynarodowej prezentowana przez obecnie rządzących tylko, czy ona musi być okraszona takim zaściankowym, nie chcę użyć brutalniejszego określenia, sposobem jej prowadzenia? Rozgrywanie historyjek o brudnych uchodźcach jest treścią skierowaną na wewnętrzne potrzeby elektoratu, ale generuje niezrozumienie u partnerów. Z drugiej strony mam jednak kandydata reprezentującego partię, która w unijnych dokonaniach może poszczycić się historią totalnych klęsk. I tu pewnie już dysonans zrozumienia doprowadzi do irytacji ostatnich czytelników, ale niestety dla nas jako kraju sukcesy Donalda Tuska jako Przewodniczącego Rady Europejskiej są tak znamienite jak sukcesy Biedronia w Słupsku. Wyidealizowane przekazy były przez czas sprawowania funkcji kierowane bardziej do odbiorcy polskiego, bo z perspektywy ogólnoeuropejskiej, w starej UE są kompletnie niezrozumiałe. Wspomnę tylko 2 tematy, a można ich więcej, ale te idealnie oddają sedno oceny. Za kadencji Tuska druga gospodarka Europy opuściła UE. Można na 1000 sposobów tłumaczyć, że to nie jest „wina Tuska”, ale i tak na kartach historii pozostanie Tusk=Brexit. Druga katastrofa to fala emigracji, ktoś nie pamięta już jaka była kolejność zdarzeń? To Merkel bez konsultacji i zgody Rady Europejskiej zaprosiła do siebie stojących na granicach emigrantów łamiąc fundamentalne zasady traktatu z Schengen, już nie wspominając, że zapomniała iż Republika Federalna Niemiec nie graniczy z Turcją i nie leży nad Morzem Śródziemnym. To Platforma Obywatelska i Tusk, a to jest bagaż Trzaskowskiego najpierw przyklasnęli mocodawczyni, później obiecali jej pomóc wbrew woli samych uchodźców, później wywierali nacisk na nowy rząd w Polsce, żeby na koniec przyznać zarówno w Brukseli, jak i podczas spotkań z wyborcami, że to nie był dobry pomysł. Dziś zarówno PO, jak i Pan Trzaskowski po 5 latach w opozycji nie zaoferowali mi racjonalnego, rozłożonego na 30 może 50 lat programu asymilacji, a to kluczowa sprawa wobec dramatu demograficznego w Polsce i eksplozji urodzeń w starej EU.
Zagłosuję na Trza – mimo wszystko i wbrew zdrowemu rozsądkowi, już zbliżam się do takiej decyzji kiedy Pan Trzaskowski przyjeżdża do Zgierza i…
przemawia na tle bandy BezRadnych Platformy Obywatelskiej z Aleksandrowa Łódzkiego.
Sweet focia, Mariusz Grabowski, Przewodniczący Platformy Obywatelskiej w Aleksandrowie Łódzkim, jako radny prowadzący indywidualną działalność gospodarczą podpisał umowę cywilnoprawną z burmistrzem Jackiem Lipińskim, w sumie to umów było więcej, bo również z jednostkami podległymi samorządowi. Kiedy to się wydało stworzył spółkę prawa handlowego, w której ma 50% udziałów i zrobił żonę prezesem, teraz ona podpisuje umowy.
Małgorzata Grabarczyk, Przewodnicząca Rady Miejskiej w Aleksandrowie Łódzkim głosowała, jak inni BezRadni 2 kadencje temu przeciwko cofnięciu mandatu radnemu Lemańskiemu, w poprzedniej kadencji nie dostrzegła problemu, że Radny Karasiak podpisał umowę cywilnoprawną z Urzędem Miejskim, a teraz, jakby w nagrodę, został przewodniczącym Komisji Finansów, nie zareagowała kiedy Radny Grabowski przystąpił do przetargu ogłoszonego przez Urząd Miejski i niedawno zagłosowała przeciwko cofnięciu mu mandatu. Nie dostrzega problemu, że obecna spółka należąca w 50% do radnego Lemańskiego realizuje na podstawie umowy cywilnoprawnej podpisanej przez żonę Lemańskiego umowę z Urzędem Miejskim na jakieś 12 500 000 zł. Przewodnicząca która z urzędu powinna nadzorować legalność funkcjonowania urzędu jedzie na proces (nie raz) prawej ręki Burmistrza Lipińskiego Grzegorza T. (wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej w momencie popełniania czynu), który przyznał się w śledztwie do zakładania podsłuchu posłance Hanajczyk i zeznaje, pod przysięgą, że utrzymuje z Nim tylko kontakty służbowe, chociaż chwilę po zeznaniach wsiada z nim do samochodu pod sądem i jadą wspólnie na lody jeszcze w towarzystwie Sekretarz, kolejnej gwiazdy lokalnego układu, Iwony Dąbek.
Niektórzy w maseczkach to nie rozpoznaję, może jest tam radny Lemański stracił mandat 2 kadencje temu bo jako radny prowadzący firmę jako osoba fizyczna podpisał umowę cywilnoprawną z Burmistrzem Jackiem Lipińskim na wywóz śmieci. Został ponownie radnym, bo elektoratowi platformy korupcja nie przeszkadza, to teraz spółka prawa handlowego w której ma 50% udziałów znowu obsługuje gminę, jak wspominałem na coś około 13 000 000 zł tylko umowy podpisuje żona.
Zapewne pod maseczkami rozpoznamy innych piewców demokracji i krytyków korupcji, może jest tam Pan Pierlejewski, Przewodniczący Komisji Skarg, który uważa że jego komisja jest tak ważna, że jej posiedzenia mogą być utajnione, co kończy się postępowaniem Policji wobec Przewodniczącego. To ten sam Pan, który od lat siedzi na etacie w spółce komunalnej, zapewne można tam rozpoznać 2 innych byłych radnych Platformy Obywatelskiej i pracowników spółki komunalnej. Jest tam Pani Radna na stołku w OPS podległej burmistrzowi i kolejny radny powiatowy na stołku w MOSiRze.
Patrzę na te zdjęcia i mówię sobie: taki ch@j!
Przypominam sobie moje rozmowy z działaczami społecznymi z Warszawy i ich opowieści, jak układy wyglądają w Warszawie i przypominam sobie ostatnią publikację Gazety Wyborczej, jak wygląda układ łódzki z Panią Zdanowską na czele.
A mimo to jak wzorowa ofiara syndromu sztokholmskiego mówię sobie: zagłosuję na Trza i wówczas przypominam sobie zdjęcia Jolanty Brzeskiej, próbę wmówienia mi, że pojechała do lasu oblała się benzyną i spaliła.
Widzę cierpienie tysięcy mieszkańców, którzy przeszli gehennę za Waltz, której mąż też postanowił sobie zrobić na reprywatyzacji biznes i która na Twitterze zareagowała panicznie kiedy ogłoszono pomysł na kandydaturę Trzaskowskiego i pamiętam jak skończyły matki samotnie wychowujące dzieci w Warszawie i coś pęka we mnie, a mimo to mówię:
- Zagłosuję na Trzaskowskiego – kiedy wyjdziesz Panie Rafale przed kamery, jako Prezydent Warszawy, uznasz decyzje komisji reprywatyzacyjnej, wypłacisz ludziom przyznane odszkodowania i wycofasz sprawy z sądów. Wówczas dostaniesz mój głos. Inaczej jesteś tylko kolejnym gościem dobrze wtapiającym się w tło zbudowane przez korupcję partyjnych ziomów.
Ktoś mnie zapyta: Czy korupcja platformy jest lepsza od korupcji kaczyzmu?
- Nie, jest taka sama. Tylko jaki z tego wniosek? Mam liczyć która strona więcej ukradła i znowu wybierać mniejszego złodzieja?
Finalny wniosek:
Bez względu na to kto wygra te wybory przegra Polska.
Mniejsze zło nie przestaje być złem tylko dlatego, że jest mniejsze.
PS
Dla najbardziej wytrwałych, którzy doczytali do końca. Moim zdaniem niedzielne wybory wygra Duda, zakładam, że sporą różnicą głosów, jeśli mamy się pobawić w obstawianie to stawiam 54 do 46. Frekwencja będzie niższa niż w I turze, nieznacznie może przekroczy 60%. Mogę się mylić. W końcu nie będzie to pierwszy raz. Wkrótce się przekonamy.
Dlaczego obstawiam taki wynik? Uważam, ze w Polsce jest zdecydowany przechył światopoglądowy na prawo. Ustalmy, że oceniając z europejskiego punktu widzenia to mamy konfrontację przedstawiciela partii prawicowej i prawicowo-chrześcijańskiej. W końcu nawet brytyjscy konserwatyści głosowali za małżeństwami jednopłciowymi, a pseudo liberalny Trza nie potrafi tego wyartykułować publicznie. Wracając na nasze podwórko i kończąc. Napisałem kilkakrotnie, że Pan Trzaskowski przegrał te wybory w momencie ogłoszenia jego kandydatury. Jest zbyt energiczny, zbyt lewicowy (jak na PO), ma zbyt duży negatywny elektorat, a niestety uzyskanie ponad 50% głosów i to przy wysokiej frekwencji wymaga bycia nijakim. Oczywiście w kampanii próbuje się ugłaskać kandydata, On sam kokietuje to narodowców to socjalistów, ale ludzie instynktownie, nawet Ci mniej ogarnięci wyczuwają ten dysonans i hipokryzję obietnic wszelkich składanych wbrew wcześniejszym wypowiedziom. Duda właśnie spełnia ten warunek, jest bezpłciowy, robi się z tego zarzut, ale pamiętajmy, że to zarzut stawiany również poprzednikom na tym stanowisku. Po prostu prezydent taki musi być, to moim zdaniem tylko wada ustrojowa, że dano w ręce prezydenta narzędzie weta, którym on i tak nie może za bardzo dysponować w pierwszej kadencji, bo mu nikt z nominującej partii nie pomoże w reelekcji, a w drugiej kadencji rząd zawsze może mu okroić tak budżet kancelarii, że wizyty będzie składał na rowerze w powiatach okalających Warszawę. Zachęcam do przemyśleń nad zmianami ustrojowymi w RP, uważam, że rozwiązania niemieckie, przyjęte choćby w Czechach są optymalne. Rząd musi rządzić i realizować umowę społeczną z większością, która dała mu prawo sprawowania władzy, a nie rozbijać się o kohabitację z jednym człowiekiem.
Chyba nie napisałem na kogo zagłosuję… pójdę, bo trzeba iść i oddam głos nieważny, taki głos też jest głosem, mam do niego prawo, bo mam prawo wyrazić sprzeciw wobec tego co wyprawia POPiS. Ten dwubiegunowy system samonapędzający się trzeba w końcu rozbić, bo w moim przekonaniu jest szkodliwy dla Polski. Wszyscy, którym na tym zależy powinni już myśleć o najtrudniejszych w najnowszej historii wyborach, jakie odbędą się w 2023 roku. Dlaczego najtrudniejsze? Bo będą to połączone wybory samorządowe i parlamentarne. Komitety będą musiały wystawić jednorazowo największą reprezentację kandydatów, a wyborcy nie będą mogli się pogubić głosując na: radnych gminy, burmistrza/wójta, radnych powiatowych, radnych sejmiku, posłów do sejmu i senatorów do senatu.
W poniedziałek pamiętajcie, że wszyscy jesteśmy Polakami, nie ważne kto wygra, dalej będziemy żyć w tym kraju, samorządzie i ulicy. Szanujmy się w swych różnicach. Jeśli pełnimy funkcje publiczne to dla dobra ogółu, a nie po to żeby ukraść na większy dom i nowszy samochód. Korupcja jest dziś jednym z największych problemów społecznych kraju i naszej gminy. To, że ten, czy tamten jest większym cwaniakiem to nic złego w polityce, jeśli tylko to cwaniactwo będzie mieściło się w ramach wspólnie ustalonych norm społecznych odzwierciedlonych w prawie.
Zachęcam do dyskusji pod postem promującym ten tekst na profilu facebook.com/AleksandrowOnline
Adam Ruda-Rożniakowski
Redaktor Naczelny
******************************
Tekst jest opinią autora i wydawcy, nie jest stanowiskiem redakcji AleksandrowOnline
Comentários