top of page

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości 11 listopada. Temat nie dotyczy Aleksandrowa, ale tak mnie naszło na przemyślenia...

Są 3 opcje:

1. Ustępująca prezydent zatroskana praworządnością na ulicach i bezpieczeństwem mieszkańców Warszawy uznała, że przy takiej okrągłej rocznicy nie może dojść do ośmieszenia Polski na arenie międzynarodowej. Dla dobra kraju poświęciła się i wzięła na siebie trudną decyzję wraz ze wszystkimi jej konsekwencjami. - Mało prawdopodobne, ale możliwe i powiem, że pewnie akceptowane przez sporą część społeczeństwa.

2. Pani prezydent uznała, ze odegra się na PiSie za wszystkie krzywdy, szczególnie za bańkę, którą mąż musiał oddać i uznała, że taki ruch będzie fantastycznym pstryczkiem w nos władzy. Miała świadomość, że nawet jeśli sąd uchyli jej decyzję, bo nie wyobrażam sobie inaczej, to będzie niezłe zamieszanie, zmusi to PiS do stanięcia zdecydowanie po stronie organizatorów, od których władza ostatnimi dniami radykalnie się odcinała. Organizatorzy, nawet nie organizatorzy, bo Ci jeśli mają radykalne poglądy to muszą się z nimi kryć, raczej ta najbardziej ekstremistyczna część planowanych uczestników, którą roboczo nazwę „stadem troglodytów”, już w sieci kipi pomysłami spalenia budynku Urzędu Miasta. Jeśli Pani Waltz obawiała się, że marsz może odbyć się spokojnie to teraz ma już pewność, że tak nie będzie. W związku z tym PiS musi na wariata przy konflikcie strajkowym w służbach mundurowych ściągnąć prewencję z najdalszej prowincji. Pamiętajmy, że Policja ma też obowiązki zabezpieczenia setek imprez w całym kraju w tym dniu. Można powiedzieć: pięknie wbiła kij w mrowisko. Będzie zadyma aż miło.

3. Pani prezydent uznała, że odegra się na PiSie, a zrobiła fantastyczny prezent PiSowi, aż ciężko mi uwierzyć, że to nie było uzgodnione. Co mam na myśli? Już może słyszeliście. Skoro Prezydent Warszawy unieważniła zgodę na marsz, to Prezydent Polski ramię w ramię z Premierem, zgodnie z nową ustawą o zgromadzeniach ogłosili własny marsz. Może nie orientujesz się, ale nowa ustawa stawia wyżej zgromadzenia organizowane przez władze od zgromadzeń organizowanych przez inne osoby lub instytucje. No to zapytasz dlaczego od razu nie skorzystano z tego rozwiązania? Bo marsze niepodległości 11 listopada były zarejestrowane zaraz po wejściu ww. ustawy jako imprezy cykliczne na lata do przodu, a zgromadzenia cykliczne (podobnie jak wcześniej miesięcznice smoleńskie) mają w hierarchii status ważniejszy od ważnych (śmiech). Nie lubię tłumaczyć, bo chciałbym żeby czytelnik wyczuwał sarkazm, no ale mam obawę czy 65% go zrozumie, więc: specjalnie tak napisałem, żeby w tym przypadku podkreślić, jak kończy się uchwalanie ustaw na kolanie po nocach. Przypomnę tym ze słabszą pamięcią, że ta ustawa z ważnymi i ważniejszymi zgromadzeniami powstała w „trybie nocnym” lub jak kto woli „bez trybu” żeby można było spokojnie przeprowadzać dalej miesięcznice. Pisory pobiegły do urzędu miasta zarejestrować miesięcznice jako zgromadzenia cykliczne, a ponieważ nie ma bardziej kreatywnego narodu od Polków, to narodowcy chwilę po wejściu w życie ustawy odwalili numer, pobiegli zaraz za pisiorami i zarejestrowali marsze 11 listopada jako cykliczne bodaj na 10 lat w przód.

Suma sumarum całego zamieszania wywołanego przez Waltz wyszło na to, że jakoby władze kraju same zorganizują zgromadzenie na 4 dni prze jego datą. Wierzę w zdolności organizacyjne PiSu, ale muszę się tym razem zgodzić z opinią Pana Bosaka z Młodzieży Wszechpolskiej, że Prezydent z Premierem zza biurka nie są w stanie pojąć skali zadań jakie trzeba zrealizować, żeby jako organizator zabezpieczyć zgromadzenie na sto lub więcej tysięcy ludzi. Nie sposób organizacji takiego marszu porównać do miesięcznicy smoleńskiej. Nie wspomnę o tym, że organizatorzy odwołanego marszu idą jutro do sądu, który ma 24h na decyzję i będę w szoku jeśli nie odwoła odwołania Pani prezydent, bo stałoby to w sprzeczności z powszechnym orzecznictwem sądów, podobną sytuację mieliśmy chwilę temu w Lublinie, właściwie to identyczną tylko dotyczyło to środowisk LGBT.


Podsumowanie:

Za czasów Platformy Obywatelskiej Polskie Państwo istniało teoretycznie. Coś jakoś tak „jak kamieni kupa” - chyba tak to szło? Za czasów Prawa i Sprawiedliwości z tych kamieni układa się niezdarne wieże, które co rusz rozsypują się, ale rumor powstający przy tym zagłuszany jest donośnym śpiewaniem pieśni patriotycznych.

Dotąd pewnie doczyta już tylko kilka procent czytelników, ale jeszcze kilka zdań napiszę.

Chodziło mi po głowie, żeby w niedzielny poranek zapakować dzieci do auta i pojechać do Warszawy. W końcu, jak kiedyś wnuczki zapytają: dziadku, a co Ty robiłeś w stulecie odzyskania niepodległości, to wolałbym odpowiedzieć coś innego niż to, że siedziałem na Facebooku. Jeszcze do wczoraj rozważałem opcję wycieczki na poważnie. Trochę miałem obaw, jak liberał i lewak odnajdzie się w "tłumie faszystów", ale tłumaczyłem sobie, że nie ma lepszego sposobu na wyrobienie obiektywnej opinii o czymś, jak zweryfikowanie przebiegu wydarzeń osobiście. W końcu mimo lat dalej jestem taki naiwny uznając, że jest możliwe żeby chociaż raz w roku na takim marszu mogli spotkać się wszyscy Polacy. Ojciec z synami, matki z dziećmi w wózkach, panie idące za rękę w tęczowych koszulkach tuż obok kolegów w tęczowych spodniach, wraz z Panami niosącymi sztandar Matki Boskiej Królowej Polski i dumnie wyprostowanymi ONRowcami ze swoją falangą, skoro nie jest ona zakazana dotąd. Można się rozmarzyć... na przodzie marszu Jarosław Kaczyński z Grzegorzem Schetyną, jeden w mycce na czubku głowy, a drugi w poplamionej koszulce polo, razem uśmiechnięci i machający do kamer. Tak wiem brzmi jak kiepski żart, ale czy taki obraz nie byłby największym symbolem siły naszego narodu, wysłany do innych stolic europejskich zrobiłby większe wrażenie niż tysiące ONRowców bezspornie upodabniających swoje przemarsze do hitlerowskich. Niech tam 12tego już wszyscy na nowo sobie skaczą do gardeł, ale taki jeden dzień, w którym wszyscy tacy jacy jesteśmy, bo tacy jesteśmy różnorodni, możemy być razem, może zaciskając zęby i oczy jeśli trzeba, ale idący razem.


Tymczasem sąsiedzi patrzą, jak polaczki się gryzą i cieszą się..., a polaczki kolejne dni będą skakać sobie do gardeł, nawet w rocznicę odzyskania niepodległości.


PS

Gdyby do marszu doszło, jak miało dojść i pojawiłyby się rasistowskie hasła i symbolika faszystowska to odium spadłoby na rząd. Całkiem na poważnie uważam, że zachowanie Pani Prezydent paradoksalnie jest na rękę rządowi, bo teraz co by się nie stało to rządzący zawsze mogą zwalić na prezydenta Warszawy, że Ta przyczyniła się swoimi decyzjami do rozwoju patologicznych wydarzeń.

Naiwny obywatel Rzeczypospolitej.


Najpopularniejsze artykuły
Archiwum
Podążaj za nami
bottom of page