Pacjent ZERO
Kobieta dzwoni na 112 i wzywa Policję, patrol przyjeżdża na miejsce i dowiaduje się, że kobieta nie może odnaleźć pilota do telewizora…
Kobieta pyta na grupie społecznościowej gdzie może kupić makaron do lasagne…
Mężczyzna jedzie autem pod prąd dość ruchliwą ulicą, kiedy zwracam mu uwagę słyszę: no to co, taki kawałek tędy było mi szybciej…
Małżeństwo znanych biznesmenów podejmuje decyzje mające wpływ na życie wielu ludzi po konsultacji z wróżką i uważa to zachowanie za bardzo racjonalne…
Mógłbym tak bardzo długo podawać przykłady i iść z nimi w różnych kierunkach:
Mężczyzna idzie ulicą z kolegą i krzyczy: "jebać Żydów" – a na piersi ma sporych rozmiarów wizerunek ukrzyżowanego przed 2000 lat Żyda.
Mężczyzna, który piastując wybieralną funkcję usta ma pełne frazesów o wolności, demokracji i uczciwości, a w kontrolowanym przez siebie urzędzie korumpuje na potęgę wszystkich wokół z uśmiechem na twarzy, niszcząc każdego za najdrobniejsze próby racjonalnych zachowań...
Bardzo utalentowany i chwalony lekarz żyjący w idei kreacjonizmu...
Dobrze zapowiadający się i lubiany ksiądz traktujący swoją pozycję reprezentanta Boga na Ziemi, jako zawód bez przyszłości i publicznie dzielący się z parafianami rozterkami nad jego zmianą na prace w Policji…
Ci wszyscy ludzie i miliony im podobnych mają bierne, a co chyba gorsze i czynne prawo wyborcze…
W latach 90-tych jako nastolatek i student wyobrażałem sobie, że kiedy już dorosnę, będę żył w silnym, stabilnym kraju, który będzie się nazywał Rzeczypospolita (nie mylić z Polską), albo nawet w USE (na wzór unii północnoamerykańskiej).
Dziś kiedy stuknęła mi 4 z przodu z przerażeniem rozumiem, że nasze społeczeństwo i cywilizacja jest jeszcze na wstępnym etapie rozwoju i każdego kolejnego dnia jest zagrożona eksterminacją, kiedy jeden kretyn z drugim kretynem lub kretynką pokłócą się o imię Boga, albo jeszcze gorzej o prawo do kopalin. Wielokrotnie powtarzam, że księża, lekarze, sędziowie, nauczyciele, policjanci, czy politycy nie spadają z nieba tylko wywodzą się ze społeczeństwa, a ich zachowania i postępowanie częściowo wywodzi się z pamięci genetycznej, a częściowo ze socjalizacji.
Jeśli na tej planecie, albo w tym kraju (kwestia skali) mamy przetrwać i rozwinąć się jako gatunek to pierwszą rzeczą i najważniejszą dla przyszłości kolejnych pokoleń jest edukacja. Dla wielu zabrzmi to kontrowersyjnie, ale uważam, że mieszanka obowiązkowej do 18 lat edukacji w socjalizmie w konfrontacji ze światem totalitarnego państwa generowała dużo bardziej inteligentne, gotowe do zmian, otwarte na zmiany społeczeństwo niż obecnie w liberalno-kapitalistycznym tworze. Ostatnie 30 lat w Polsce, ale podobnie na całym świecie od dłuższego niż u nas czasu, tworzy się populację ludzi niezachęcanych do kreatywnych zachowań. Świetnie to rozwija się w małych, lokalnych strukturach i idealnie przekłada się na całe społeczeństwa i kultury.
Za chwile upłynie 200 lat powszechnie w świcie nauki zaakceptowanego darwinizmu, a u nas dzieci od przedszkola do matury mają wbijany w głowę po 2 godziny tygodniowo kreacjonizm. O ile więcej byłoby młodych ludzi, którzy zadają trudne, niewygodne pytania, gdyby tą ilość godzin w szkole rozdzielić między fizykę, chemię, biologię, czy filozofię? Ktoś powie, że na Zachodzie tego nie ma, a i tak krytykuję tamten system, tak, bo tam jest już kolejny etap, w którym rolę Boga przejął konsumpcjonizm. U nas też to następuje, bo przecież przy tej skali zeświedczenia coś musi wypełnić tą lukę w ludzkiej świadomości. Chciałbym żeby w naszym młodym społeczeństwie, gdzie mamy pierwsze od setek lat pokolenie w całości wychowane w niepodległym kraju to miejsce wypełniała nauka. Wiedza nie jest obszarem zamkniętym, wiedza rodzi pytania, które rodzą wątpliwości wpierw w jednej głowie, a później w społeczeństwach, a w konsekwencji bunt i zmianę... To z buntu wobec zastanej rzeczywistości rodzi się nowe. Bywa, że ten poród jest bardzo krwawy, ale brutalność zmiany nie jest winą chcących jej, a tych którzy pragną zachowania status quo. Zawsze w historii naszego gatunku zmiany następowały kiedy większość radykalizowała się wobec woli mniejszości usatysfakcjonowanej stanem rzeczy.
Na naszym narodowym podwórku mamy obecnie wybór między ciepłą wodą w kranie, a przaśnym patriotyzmem. Gorzknieję, bo uważam, że ludzie wywodzący się z postkomunistycznej i postsolidarnościowej elity zaprzepaścili największą szansę rozwojową naszego kraju. W imię swojej partykularnej potrzeby trwania przy korycie uznali, że pierwsze pokolenia wychowane w wolnej Polsce nie muszą błyszczeć inteligencją. Obie strony w tym samym stopniu są winne miernemu poziomowi edukacji, no ale było i jest to w ich interesie. Zbyt wysoki poziom, zbyt dobrze wykształconych obywateli to prosta droga do braku akceptacji głupot jakie wbijają dziś do głów nam politycy. Ci sami politycy od 30 lat. Ile można znosić te same gęby w tv?
Na sesji rady miejskiej zapadają decyzje aż do momentu kiedy rządzący postanawiają urządzić sobie na koniec połajanki przez blisko 2 godziny, bo byłoby nazbyt merytorycznie gdyby nie obrzucić kogoś gównem.
Na podwórku krajowym Pani postanawia sobie namalować tęczę w aureoli wizerunku Matki Boskiej świadoma pójścia na wojnę religijną z katolicką większością, która to rządząca większość zamiast z szacunkiem do prawa i zgodnie z jego zasadami dać klapsa za idiotyczne prowokacje zachowuje się jak ukłuty w dupę byk. Mamy więc u szczytu kampanii gównoburzę w kolorach tęczy, bo… obie strony nie potrafią pójść na merytoryczną dyskusję o ważnych dla społeczeństwa w przyszłości sprawach. Dlaczego? Bo uważają, że większość społeczeństwa to debile którzy nie mają ochoty na dyskusję o przyszłości naszej edukacji, energetyki, kultury i wolą igrzyska z chlebem skropionym krwią. Czy słusznie? Refleksję lub jej brak pozostawiam Tobie. Koło się jednak zamyka. Wybory będą miały miejsce, a wyniki właściwie nie mają znaczenia, bo i tak wygrają je idioci tylko nie ma pewności czy w czarnych czy w tęczowych odzieniach. Gdyby ktoś postanowił rozwiązać te żałosne połajanki to trzeba by było wziąć lidera jednej i drugiej strony tego cyrku i wybatożyć publicznie jednego za niewątpliwe naruszenie uczuć religijnych, a drugiego za propagowanie inkwizycji. Może w bryzgach krwi, uciechy gawiedzi i rozdawanego chleba większość zrozumiałaby, że i ich czeka taki los jak będą się tak kretyńsko zachowywać w XXI wieku.
Fundamentem oświecenia nie jest jednak krwawa zemsta na orwellowskich świniach bez względu na jaki kolor Pawlak je umalował, a podjęcie kolejnej próby edukowania. Dyskusja o edukacji nie tylko dzieci w szkole, bo edukować można na wiele sposobów również dorosłych jest kluczem do dostatniej przyszłości naszego i innych społeczeństw. Mamy minimalny wpływ na inne społeczeństwa, ale możemy pokazywać przykład. Nawet będąc podbitym i pozornie pokonanym można wygrać i dopiąć celu, jak na historycznym przykładzie greckiej, czy chrześcijańskiej kultury. Jest naszym teraz wyborem, czy za 1000 lat dalej będziemy, ku uciesze wąskiej elity, lali się po mordach jak stado małp walczących o wyczerpujące się zapasy bananów, czy w pokoju i równowadze ze sobą i planetą tą i/lub inną poświęcać się poznawaniu wszechświata i zasad nim rządzących.
Rozumiem w Polsce obie strony barykady, gdzie jedni opowiadają o ideach i zasadach, a drudzy poją i karmią głodnych. Tylko liczę na to, że w końcu obie strony zrozumieją, albo pojawi się ktoś kto będzie miał odwagę obie strony wybatożyć albo wytłumaczyć, że głodnych ludzi idee nie interesują, a syci niewolnicy pragną idei. Dlatego trzeba ludzi dobrze karmić, czasami nawet trochę ujmując sobie od ust i edukować, żeby w każdym kolejnym pokoleniu było coraz więcej oświeconych niosących tą pochodnię rozwoju nauki w przyszłość. Czas zakończyć na świecie epokę narodowego kapitalizmu, bo w skali globalnej drastycznie poszerza się liczba głodnych idiotów i kiedy osiągnie krytyczny wynik wybuchnie z tragiczniejszym skutkiem niż epidemia zombie.