Myślenie samodzielne, wbrew powszechnej opinii, nie boli.
W ostatni czwartek odbyło się "szkolenie dla nowych radnych”, ktoś uznał, że Radnych trzeba podszkolić, bo tępo patrzą po ścianach siedząc w tych ławkach na sesjach i tylko kombinują, jakby tu Burmistrzowi szpilkę wbić, a przecież on taki kochany, od ust sobie odejmuje, społeczne co rusz działania podejmując. Ci nowi, z opozycji rzecz jasna, nieroby nic się nie angażują, żaden ulicy nie zamiata i nikt do pomocy przy noszeniu styropianu do termomodernizacji się nie zgłosił, więc czas najwyższy po kilku miesiącach wytłumaczyć im co wolno, a co nie. Amen.
Zaproszono więc Radnych w czwartek do urzędu, o dziwo dobrowolnie przyszli wszyscy bez jednego. Widać jak głodni wiedzy nasi reprezentanci są.
Ile kosztowało to szkolenie jeszcze nie wiem, ale obiecuję podzielić się tą informacją z Wami wkrótce. Dyplom dostałem. Szkolenie w wymiarze 6 godzin na dyplomie skończyło się po 3, ale to jak podatnik płaci to nie ma co egzekwować, jakby Burmistrz z własnej kieszeni wyjął to by i 7 godzin trwało. Przyznam, że niepokoją mnie takie firmy szkoleniowe istniejące od 16 lat (przynajmniej tak sami twierdzą) co nawet strony internetowej nie mają, szukałem w Google po nazwie, ale nie znalazłem. Może sami poszukacie: KONSULTANT & PARTNERZY z Wrocławia. Szkolenie w imieniu znamienitej firmy prowadziła Pani Barbara Duda-Łuszcz. Wieloletnia radna i doświadczona pracownica samorządowa. Tylko nie wiem gdzie to doświadczenie zdobywała, może i mówiła, a ja niedokładnie słuchałem. Powiem Wam, że po szkoleniu postanowiłem poszukać publikacji prasowych i książkowych Pani Barbary, jako eksperta na temat prawodawstwa JST, w końcu tak sobie wyobrażam, że jak ktoś szkoli innych to musi mieć taką bibliografię, jak stąd tam, no tam gdzieś daleko. Nic nie znalazłem, a mówią, że jak Cię nie ma w Google to nie istniejesz, ale ponieważ nie za bardzo u mnie z umiejętnością obsługi wyszukiwarki, dlatego liczę, że po tym tekście podeślecie mi opracowania Pani Barbary, to sobie jeszcze poczytam. Pani szkoląca nas mówiła wiele naprawdę ciekawych rzeczy, choć właściwie nic czego nie wiedziałbym po przeczytaniu kilku artykułów na portalach piszących o Jednostkach Samorządu Terytorialnego. Za to faktycznie wyglądało, że ma dużo doświadczenia, tak dużo jak nasz radny Pierlejewski. Właściwie to pokuszę się o spostrzeżenie, że radny Pierlejewski marnuje się, mógłby pojeździć po okolicznych Radach i poprowadzić szkolenia. Uwaga, zero złośliwości, zakładam, że byłyby one ciekawsze w treści.
Pani prowadząca, nie wiem z jakiej opcji politycznej jest obecnie radną powiatową i dobrze, że nie wiem, dzięki temu mogę być szczerze obiektywny w wyrażaniu opinii na temat kilku bzdur jakie na tej prelekcji opowiadała. A naopowiadała kilka ku nieukrywanej satysfakcji zebranych na sali działaczy Platformy OBYWATELSKIEJ. Piszę drukowanymi, bo to słowo kluczowe dla tych ludzi być powinno, a nie jest. Pierwszy entuzjazm Pani Barbara wzbudziła wyrażając opinię, że ani radnemu, ani dziennikarzowi nie wolno pod groźbą szerokiego orzecznictwa sądów powszechnych transmitować, ani nawet robić zdjęć na posiedzeniach stałych komisji Rady Miejskiej. Oj jaka radość wniknęła w szeregi OBYWATELSKICH radnych, tak na fali tego podniecenia padło dalsze pytanie, jak to szło? Jakoś tak: Czy poseł to może sobie przyjść na sesję Rady Miejskiej i zabrać głos w sprawie? (Pewnie czytelniku nie wiesz, jaki podtekst miało to pytanie, podobnie jak i Pani Barbara nie wiedziała. Rzecz szła o wydarzenia na poprzedniej sesji gdzie Pani Poseł Hanajczyk zirytowana niedopuszczeniem w temacie obrad do głosu sama sobie ten głos udzieliła ku wściekłości prezydium Rady, a widać i zadra na zaś pozostała, bo zadane pytanie poruszenie w szeregach OBYWATELSKICH radnych wzbudziło olbrzymie.) Pani Barbara wpierw powiedziała, że posłowi głosu udzielić należy (smutek na twarzach widziałem), najlepiej w dowolnym dla Posła momencie, bo ten najczęściej wieloma obowiązkami obłożon, czas swój wielce ceni (no smutek był już powszechny) i w ten czas padło, że jednak to Przewodniczący ostatecznie decyduje kto głos zabierać może i wara od mikrofonu, jak zgody nie ma nawet jeśli to poseł chce coś powiedzieć (przez salę przeszła fala uderzeniowa po eksplozji radości). Dla podkreślenia opinii, drugi raz ktoś dopytał i dostał potwierdzenie. Jak ja żałuję, że nie nagrywałem tych chwil. Na pewno uchwyciłbym dla Was ten entuzjazm na OBYWATELSKICH licach.
Trochę żartuję, trochę złośliwie ironizuje, ale faktem jest, że takie opinie prowadzącej padły, w związku z tym całkiem poważnie chciałbym oświadczyć publicznie, w sposób szczególny do wiadomości OBYWATELSKIM radnym:
Każdy organ Rzeczypospolitej wybrany w demokratycznych wyborach obradujący w celu poprawy jakości standardów życia wyborców ma obowiązek obradować w sposób jawny, a zadaniem nie tylko dziennikarzy, ale samych obradujących jest czynienie wszelkich starań, by wspierać każdą formę upublicznienia swoich poczynań.
Pragnę OBYWATELSKICH radnych zapewnić, że każde posiedzenie komisji Rady Miejskiej w Aleksandrowie będę transmitował jeśli tylko pozwoli mi na to czas i plan posiedzenia będzie wzbudzał zainteresowanie mieszkańców. Jeśli OBYWATELSCY radni pragną konfrontacji, mogą sobie wzywać Policję, ale ja i tak będę te transmisje dalej prowadził. Jeśli potrzebujecie żeby sąd powszechny Wam wyjaśnił nadrzędność prawa obywateli do informacji nad Waszą potrzebą ukrycia swojej niekompetencji to możemy na sali sądowej się spotkać. Wasz wybór.
Inna sprawa, choć nie jestem adwokatem Pani Poseł Hanajczyk, ale opinia Pani Barbary, w drugim przypadku, w moim przekonaniu była również bzdurna, bo długo nie szukać, wystarczy zerknąć do ustaw, jakie uprawnienia ma Poseł. Długo nie trzeba pytać szanowanych prawników, żeby Ci wyjaśnili jednoznacznie hierarchię wagi ustaw i powagi organów Rzeczypospolitej.
Kiedy zapytałem 2 dni później na kolejnym szkoleniu, tym razem prowadzonym przez prawniczkę Watchdog Polska, o to czy mogę nagrywać posiedzenie komisji samorządowej to Ta spojrzała na mnie przez chwilę z zakłopotaniem, czy oby na pewno z moją głową wszystko dobrze. Widząc jednak, że czekam na odpowiedź stwierdziła: oczywiście, to prawo wprost wynika z… i tu padła długa, długa lista artykułów ustaw, kończąc na Konstytucji.
Na koniec.
Po raz kolejny zasmucony jestem prymitywnym jestestwem towarzystwa OBYWATELSKIEGO, które gdzieś chyba dawno temu zagubiło cel swojego bycia w Radzie Miejskiej. Z dużym smutkiem w sercu obserwuję, że nowi radni OBYWATELSCY nie wykazują samodzielnego myślenia, a wręcz przeciwnie starają się dopasować do niskiego poziomu starszych stażem towarzyszy. Liczę, że kolejne szkolenie na koszt podatników, będzie na wyższym poziomie, a opinie prowadzących będą wynikały również z podstaw prawomocnego orzecznictwa sądów powszechnych i uwzględniały fakt, jego jednomyślności lub różnorodności.