Nowe osiedle i rondo widmo.
Powstanie nowe osiedle mieszkaniowe w Aleksandrowie Łódzkim. Jako jedyny radny głosowałem przeciwko uchwale pozwalającej developerowi ominąć w ekstraordynaryjnym czasie procedurę zmiany Planu Zagospodarowania Przestrzennego Miasta. Czas pokaże, czy nie miałem racji.
Sesja 30 maja odbyła się w ekspresowym tempie. Mimo to w moim przekonaniu podjęto kilka ważnych decyzji. Była też niemiła wymiana zdań w ostatnich minutach między mną, a Panią Przewodniczącą, ale o tym w kolejnym tekście. Skupię się teraz na uchwale Rady Miasta pozwalającej w sposób nadzwyczajny przeprowadzić inwestycję developerską.
Powstanie nowe osiedle na około 250 mieszkań w Aleksandrowie Łódzkim. Osiedle będzie na ulicy Konstantynowskiej..., a właściwie to jednak będzie Pabianicka, to dlatego, że GDDKiA w Łodzi nie zgodziła się na wjazd od Konstantynowskiej, gdyż powstałoby nowe ruchliwe skrzyżowanie w drodze krajowej na wysokości ulicy Senatorskiej, blisko już bardzo obciążonego ruchem skrzyżowania Pabianicka-Konstantynowska. Kluczowe dla dalszego opisu jest zobrazowanie miejsca, dzięki temu zrozumiesz moje obawy.
Trzeba przyznać, że radni mieli wiele wątpliwości, sprawa kilkakrotnie trafiała pod obrady komisji, została nawet cofnięta z sesji Rady Miejskiej. Kolejne podejście przeszło jednak szybciutko. Były głosy wstrzymujące się, ale „za” była zdecydowana większość radnych.
Nie będę zanudzał Was kwestiami formalnymi związanymi z tą inwestycją. W skrócie: inwestor (znana w Aleksandrowie firma LEGS, również z tego, że tą firmę wizytowała była premier Kopacz w trakcie ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu), wykorzystał dzięki zaangażowaniu zdolnego architekta i specjalisty od załatwiania spraw inwestycyjnych Bartka Snelewskiego kontrowersyjną ustawę LEX Deweloper uchwaloną przez posłów PiS przy sprzeciwie posłów PO. Pozwala ona uprościć procedurę inwestycji. Dotąd wszystko jest w porządku. Problem robi się kiedy przyjrzymy się miejscu inwestycji.
Moja pierwsza obawa.
Bloki staną na działce pomiędzy Ciepłownią, a stacją Orlen. Z jednej strony ludzie będą mieli okna na hałdy węglowe, z których pyli się jak cholera, więc przy wiatrach z północy nie da się tam otworzyć okien. Z drugiej okna będą wychodzić na stację i jej obszerny parking, na którym lubią parkować TIRy. Moja obawa polega na tym, że za kilka lat kiedy mieszkańcy nowych mieszkań okrzepną pojawią się pretensje z powodu pyłu z Ciepłowni i/lub hałasu ze stacji benzynowej. Do kogo z ewentualnymi pretensjami przyjdą nowi mieszkańcy gminy? Wprost do przyszłego burmistrza i do radnych. Co wówczas? Wówczas będzie można zacytować im zdanie radnego platformy z dnia podejmowania uchwały: „widziały gały co brały” - to w kontekście przyszłych właścicieli mieszkań, no i co do zasady zgadzam się z tym stwierdzeniem, tylko wszyscy wiemy, że radnemu w przyszłości będzie ciężko tak odpowiedzieć. Zgadzam się też z opinią innego radnego, że szybko znajdą się chętni na mieszkania, co zwiększy liczbę ludności napływowej, a tym samym wpływy do budżetu gminy i to był główny argument za poparciem uchwały. No tak, skoro znaleźli się chętni na mieszkania z widokiem na aleksandrowską nekropolię to i tu kwestią zainteresowania będzie tylko cena za m2.
Kluczowa, druga obawa.
Zakładam, że znajdzie się 250 rodzin lubiących mieszkać w górnośląskim klimacie. W czym więc problem najważniejszy? W dojeździe do osiedla. GDDKiA odmówiła wjazdu od Konstantynowskiej, więc inwestor znalazł furtkę, zerknij jeszcze raz na mapę i wjazd będzie od ulicy Pabianickiej, tak na wysokości za Ciepłownią. No i co w tym dziwnego zapyta wielu? Ano przy obecnej ilości aut na mieszkańca i ilości mieszkań można spokojnie założyć, że przybędzie nam w tej okolicy ruch około 300 aut, które każdego dnia wielokrotnie będą chciały dostać się i wydostać z osiedla. Jedyną możliwą drogą (nie wspomnę o szrutowych uliczkach w okolicy) będzie obecne skrzyżowanie Pabianicka/Konstantynowska.
TAK, to samo skrzyżowanie, na którym obecnie obowiązują 2 różne, sprzeczne ze sobą pierwszeństwa przejazdu.
TAK, to jest to skrzyżowanie, o którym pisaliśmy wielokrotnie i robiliśmy obszerny reportaż TV.
Poniżej reportaż na ten temat:
TAK, to jest to skrzyżowanie, które dziś nie budzi lęku tylko w tych kierowcach, którzy podobnie jak ja kiedyś, nie są dziś świadomi faktycznego konfliktu pierwszeństwa, albo tych (a tych uwielbiam najbardziej) „przecież wystarczy patrzeć na znaki”.
TAK, to to skrzyżowanie, które w ostatniej kampanii samorządowej Burmistrz obiecał przebudować na rondo (muszę być uczciwy, że budowa ronda była również w programie wyborczym Lubię Aleksandrów, no ale dzięki sile poparcia obecnie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby burmistrz spełnił tą obietnice wyborczą, a ja z niezrównanym zapałem wesprę Go w tym).
Sytuacja wygląda tak, że inwestor zobowiązał się w przedstawionym porozumieniu współfinansować budowę sygnalizacji świetlnej na tym skrzyżowaniu. No sygnalizacji. Robi się dziwnie? Dalej zachęcam do czytania ze zrozumieniem, bo zrobi się dziwniej.
To jeszcze raz.
TAK, Burmistrz obiecał zbudować tam rondo, GDDKiA zaproponowała, że jak ktoś (bo oni mają to w d… ) chce to oni się zgadzają ale na sygnalizację, nie na rondo. Inwestor dołoży się do świateł, bo o rondzie w porozumieniu nie ma słowa, ale burmistrz ponowił stwierdzenie, że on tam nie chce świateł, bo ma świadomość, tak jak Przewodnicząca rady i wszyscy inni radni, że światła TAM to będzie ARMAGEDON (czytaj: paraliż komunikacyjny wschodniej części miasta, bo będzie miał wpływ nawet na jadących Wojska Polskiego). Nic nie obliguje inwestora do dołożenia się do ronda, GDDKiA niczym osioł uparła się przy światłach, burmistrz słusznie przy rondzie, ale porozumienie z inwestorem podpisał na światła (śmiech!).
No i wszyscy są szczęśliwi, bo to zamieszanie wystarczyło żeby radni w zachwycie poparli wciśnięcie w to skrzyżowanie kilkuset nowych aut. Ja tu już specjalnie nie wspominam o tym co tam się dzieje obecnie z powodu powstania nowego centrum handlowego, bo to już za nami i trzeba się z tym pogodzić. Swoją drogą, że burmistrz nie wymógł na właścicielu centrum handlowego podobnego zobowiązania na piśmie o dołożeniu się do planowanej inwestycji drogowej w przyszłości. Można było przycisnąć developera od bloków, a nie można było od centrum handlowego?
Jeszcze jedno, w porozumieniu z deweloperem nie ma żadnej kwoty. Warto zapisać nagranie z sesji, kiedy Burmistrz mówi „deweloper pokryje większość kosztów”, to dotyczyło świateł, bo budowa ronda ślimakowego to już przy dzisiejszych stawkach pójdzie w miliony.
Podsumujmy:
Mam uzasadnioną obawę, że mieszkańcy w przyszłości będą żądać zabezpieczenia hałd węglowych przy ciepłowni, a to będzie koszt ciepłowni, a kto za to zapłaci? No tak, Pan, Pani, mieszkańcy zapłacą.
W dniu, w którym rozpocznie się budowa, bo to już wówczas z opisywanego skrzyżowania zaczną korzystać ciężarówki uczestniczące w pracach, a później w dniu zamieszkania tam nowych obywateli naszego miasteczka nic nie zmieni się na tym skrzyżowaniu.
Wywoła to poważne problemy komunikacyjne, ale przecież u nas to się przykryje jakąś imprezą z tanim piwem i jakoś to będzie. Po co się martwić na lata do przodu, jak za chwilę mamy Dni Aleksandrowa i będzie fajnie.
PS.
Mamy od lat Plan Zagospodarowania Przestrzennego Miasta. Przyznam się, nie ogarniam jego szczegółów, choć ze względu na różne nasze publikacje i tak chyba rozumiem z niego więcej niż nie jeden obecny radny. Mimo PZPM w mieście nie ma żadnego strategicznego planowania, z jednej strony bezmyślnie zgadzamy się na budowę osiedla wciśniętego między ciepłownię a stację benzynową, a z drugiej w samym sercu miasta, kilka metrów od kościoła i urzędu miasta powstaje myjnia samochodowa. Liberalne podejście do prawa własności i działalności gospodarczej nie może być usprawiedliwieniem chaosu przestrzennego miasta.
Zostawmy naszym dzieciom to miasto lepszym miejscem do życia niż zastaliśmy.