Głodne dzieci w modelowej gminie
Lament się podniósł wśród rodziców, dzieci głodne po szkole chodzą, jeść nie dostają, bo Dyrekcja SP1 w Aleksandrowie Łódzkim wstrzymała sprzedaż obiadów.
Tak to do mnie dotarło, najpierw jedna, później druga, a za nimi kolejne osoby piszą i dzwonią, bo jak źle to do Adama. Rodzice jak to w zwyczaju mieszkańcy mają nieśmiało zza rogu krzyczą byleby ich tylko nikt nie rozpoznał („ale niech Pan nie mówi, że to ja” - śmiech).
No co mam zrobić, nikt mnie nie zmuszał członkiem Prezydium Rady Rodziców być, Radnym i lokalnym dziennikarzem.
Czas przedstawić fakty, bez emocji.
- SP1 ma duża bazę kuchenną, umożliwiającą gotowanie dla nawet 1000 dzieci.
- SP1 gotuje również dla Bełdowa, a ZSS dla Rąbienia.
- Wszyscy słuchaliśmy przez ostatnie 2-3 lata jak to strasznie pusto będzie w SP1 bo nie będzie już gimnazjum. Okazało się, że nie dosyć, że wszyscy z Polski zjeżdżają się do modelowej gminy to jeszcze Polacy na wyścigi "starają" się o 500+
- Dyrektor każdej placówki odpowiada za zarządzanie swoją placówką, a Wydział Oświaty w Urzędzie Miejskim jest m.in. od tego, żeby koordynować ich działania. Pisze o tym, bo to istotny punkt.
- W Rąbieniu i Bełdowie było wiadomo od dawna, że będzie przepełnienie, to nie jest wiedza, którą posiadła Pani Beda, Naczelnik Wydziału i Pan Burmistrz wczoraj.
- Skoro w SP1 jest jednak więcej klas pierwszych niż planowano i w szkołach sołeckich jest więcej dzieci, to wiadomo, że statystycznie chętnych na posiłek będzie więcej. Tylko w urzędzie 2+2=3
- W Bełdowie otworzono przedszkole, modelowe, tylko chyba ktoś zapomniał, że te dzieci trzeba też nakarmić?
- Skoro SP1 dostarcza posiłki do Szkoły Podstawowej w Bełdowie no to w urzędzie za oczywiste przyjęto, że do przedszkola też ugotują.
- Zarówno Pani Beda, jak i Burmistrz są jednak trochę oderwani od rzeczywistości. Chyba zakładali, że Panie w kuchni SP1 siedzą i się nudzą oglądając na zmianę raz Niewolnicę Izaurę, raz Zniewoloną. No i tak z dnia na dzień ugotują dla większej liczby dzieci w SP1 i dla większej liczby dzieci w szkole w Bełdowie i jeszcze dla całego nowego przedszkola w Bełdowie, najwyżej będą oglądać w ciągu dnia mniej odcinków Zniewolonej.
- Rodzice też nie są bez winy, bo jak to rodzice, też jestem wśród nich, dałem dzieciom na obiady w poniedziałek rano (tj. wczoraj, 9.09). Większość rodziców też tak zrobiła, więc w poniedziałek rano kolejka po kartkę na obiady wiła się po korytarzach szkoły, wychodząc przed nią i kończąc się gdzieś w okolicach nowej przychodni na Pabianickiej.
- W kasie zabrakło kartek w drukarce do drukowania „obiadów”, Pani dyrektor spanikowana wydała zarządzenie, basta!, nie ma więcej obiadów!. Niech sobie dzieci pizze zamówią na przerwie.
No i tu się zaczęło, przerażeni rodzice zaczęli psioczyć zza rogu nie ujawniając się, bo w modelowej demokracji naszej modelowej gminy każdy boi się głowę podnieść. Najlepiej do tego Adama zadzwonić poszczujemy go na złą dyrekcję i burmistrza co nam dzieci głodzić każe.
Spuszczony ze smyczy, odpowiednio podrażniony pobiegłem gryźć w kostki każdego kto chce żeby dzieci z głodu nam pomarły.
Rzeczywistość.
Już trochę bardziej na poważnie, ale tylko trochę.
Pani dyrektor była trochę zaskoczona zainteresowaniem obiadami, ale było wiadomo, że skoro jest więcej dzieci niż miało być, to chyba normalne że i obiadów musi być więcej, a bardzo roztropnie, w drodze oszczędności gmina zabrała szkole etaty, m.in. jedną Panią z kuchni. No i tu wchodzi w grę logika zarządzania w wydziale edukacji. Przejdźmy do prostej matematyki. „Jedynka” ma jeden etat mniej na kuchni, ma więcej pisklaków do wykarmienia w swoim gnieździe, więcej pisklaków w bełdowskiej szkole, no i ktoś uznał za oczywiste, że te świeże pisklaki z przedszkola bełdowskiego głodne chodzić nie mogą, no to dorzucimy jeszcze ich wykarmienie. Dyrektorka nie miała wyjścia, widząc skalę zainteresowania, wysłała na dziennik informację o wstrzymaniu sprzedaży obiadów.
Jak zauważył jeden z rodziców, nie wiem czy słusznie, wyszło na to, że dzieci w Bełdowie mają inne żołądki, bo jeść muszą, a dzieci z jedynki mają blisko do pizzerii to mogą sobie coś zamówić z dostawą. Inna mama zauważyła złośliwie, że nowe pasierby Burmistrza muszą być nakarmione, a ja nie sypiam z Burmistrzem to już moje mogą chodzić głodne – to muszę wyjaśnić: dzieci Pana Burmistrza, albo już nie chodzą, albo jeszcze nie chodzą do tej szkoły w Bełdowie.
Trudno jednak nie zrozumieć frustracji rodziców, bo w modelowej gminie jest sytuacją nie do przyjęcia, że dzieci chcą, a nie mogą zjeść obiadu, bo ktoś na siłę próbował zaoszczędzić na pracownikach, zabrał etaty na kuchni i kazał gotować dla dużo większej liczby osób niemal z dnia na dzień. Nie ma tu winy dyrekcji szkoły, jest tu wina zarządzających oświatą w gminie. Jak się oddaje z pompą nowe modelowe przedszkole to nie można zapomnieć, że ktoś te dzieci w przedszkolu musi nakarmić i dlaczego dzieci w Bełdowie muszą zjeść obiad, a w SP1 nie?
Na koniec.
Strażak ugasił pożar, który wcześniej sam rozpalił.
Finał jest taki, że oczywiście Pani dyrektor otrzymała etat dodatkowy na kuchnię. Problem teraz, znaleźć do pracy kogoś kto jeszcze ma pełne uprawnienia sanitarne, nie jest to w obecnej sytuacji rzeczą prostą. Sugeruję, może warto coś dzieciom zaoferować z kuchni ukraińskiej?
Mam nadzieję, że dzieci które obiadów nie mogą jeść z głodu nie umrą, a rodzice nie będą zostawiać takich spraw na ostatni dzień, w wydziale oświaty zarządzający zajmą się, jak niegdyś sprawnym zarządzaniem oświatą, a nie politykowaniem.
Mam obietnice Pani dyrektor, że już od przyszłego tygodnia będziecie mogli rodzice dokupić obiady.
PS
Nie znam odpowiedzi, ale jak się zarządza szkołami od dekad, to chyba wiadomo +/- ile procent dzieci zgłasza się na obiady we wrześniu. To jest taka podstawowa dana statystyczna, łatwo przewidzieć taki problem. Skąd taki falstart?