top of page

0101010101 Mariusz Grabowski

Wszyscy mamy na tyle dużo doświadczenia życiowego, żeby wiedzieć, że nic nie jest zero-jedynkowe, ani jak kto woli czarno-białe. Nie ma ludzi krystalicznych, wszyscy w życiu popełniamy błędy, wszyscy łamiemy prawo w sposób świadomy i nieświadomy, wszyscy kłamiemy. Kwestią oceny pozostaje jedynie skala tych zachowań, cel, poczucie świadomości, żal, wola poprawy itd.

Mariusz Grabowski jest członkiem Rady Miejskiej w Aleksandrowie Łódzkim, o ile się nie mylę, po raz 3 z kolei wybrany z miejscowości Rąbień będącej największym sołectwem w gminie. 28 października do Biura Rady Miejskiej wpłynął wniosek wojewody łódzkiego o wygaszenie mandatu. Wniosek ten jest pokłosiem naszych publikacji oraz analizy Biura Prawnego, Nadzoru i Kontroli Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.

O tym jak teraz będzie wyglądać dalszy los radnego napiszę kiedy indziej, to nie jest tekst o procedurze jaką podjął wojewoda.

Fragmenty tego tekstu pierwotnie napisałem przed 3 laty, ulegał on wielokrotnie edycji aż w końcu postanowiłem zawrzeć to w tym materiale. To moja bardzo osobista relacja, w jaki sposób budowała się moja opinia o obecnym liderze Platformy Obywatelskiej w naszej gminie. Światopoglądowo jestem najbliższy programowi założycielskiemu tej partii, na którą przez lata głosowałem i zresztą w 2002 roku, jako popularny, młody działacz społeczny z jej list startowałem, z przekonaniem wspierając ówczesnego kandydata na burmistrza Jacka Lipińskiego. Kto dziś ze zwolenników PO, czy działaczy pamięta idee, które nam wówczas przyświecały?

Podkreślam, że to moje subiektywne odczucia zbudowane na bazie obserwacji życia społecznego, jakie zapewne każdy z mieszkańców choć trochę interesujący się naszą gminą buduje sobie na podstawie nieobiektywnych informacji o innych osobach publicznych.

Mariusz Grabowski, młody mężczyzna, ojciec, mąż, biznesmen, lokalny społecznik, radny i działacz Platformy Obywatelskiej.

Kiedy na początku 2015 roku zainteresowałem się, kto jest radnym w naszej radzie miejskiej (dalej: RM), postać Pana Grabowskiego wzbudziła moje największe zainteresowanie.

Trochę powieje kolokwializmami, ale staram się oddać moje odczucia: młody człowiek z liberalnego ‘rąbieńskiego’ środowiska, żonaty, z dziećmi, mający fajną firmę dostarczającą internet, a do tego angażujący się lokalnie w akcje społeczne, coś tam chyba działający w lokalnym klubie piłkarskim, kurde, normalnie super osoba. Właściwie to w moim przekonaniu do dziś definicja idealnego radnego. Chociaż nie ma to żadnego znaczenia to długo później dowiedziałem się, że jest ‘miejscowy’, a nie napływowy, jak większość trochę bardziej aktywnych mieszkańców przedmieść. Oczywiście, podobnie jak wszyscy, nie miałem czasu dogłębnie analizować zachowań i działań Pana Grabowskiego. Już sam fakt, że popierał burmistrza Jacka Lipińskiego stanowiło jego laurkę. Na tle radnych: nauczycieli, pracowników PGKiM, czy opieki społecznej Pan Mariusz Grabowski świecił niczym ‘Gwiazda Północny’ na ciemnym niebie. Nie to żebym miał coś do nauczycieli, ale chodziło mi o to, że jest niezależny. Pamiętam, że zbierając się do pisania o ówczesnych radnych planowałem z nim wywiad, chcąc za wszelką cenę podkreślić fakt, że dokładnie takich radnych powinniśmy mieć. Znałem już wówczas historię radnego Lemańskiego, który stracił mandat na skutek podpisania niezgodnej z prawem umowy na wywóz śmieci z Urzędem Miejskim. Temat ten wówczas nie zaprzątał mi głowy i podchodziłem do niego zapewne tak, jak wówczas i dziś do podobnych spraw podchodzi większość mieszkańców: to mógł być ‘wałek’, ale może chcieli dobrze dla miasta, ktoś się doczepił, właściwie to słusznie, bo nie wolno tak robić. Burmistrz, jako prawnik powinien to wiedzieć, no ale polityka to brudna sprawa, wszyscy kradną, ale u nas to chyba nie tak dużo, miasto się rozwija, to nie ma się co czepiać.

No i na tym tle radny Mariusz Grabowski był ucieleśnieniem ideału. To, że popierał Burmistrza, o którym zacząłem się dowiadywać coraz to bardziej ponurych faktów nijak nie powodowało skazy na tym ‘krysztale’.

Do dnia..., w którym obecny kolega redakcyjny pokazał mi rejestr umów, w którym widniało: Mariusz Grabowski.

Każdy z nas ma silną potrzebę wyparcia w chwili, w której poukładany obraz rozsypuje się niczym domek z kart. Dlatego do póki nie zobaczyłem samej umowy uważałem, że to pomyłka, że może jest jakieś logiczne wytłumaczenie.

Nie było.

Pamiętam, jak kilka osób z kręgu Pana Grabowskiego pokrętnie próbowało tłumaczyć, do dziś trzymają się tej linii, że to taka dziwna to była umowa, bo może na osobę fizyczną, ale prawie jak na osobę prawną, bo tam było przekształcenie, tylko nie było zgłoszone, trochę się może daty nie zgadzają, a i dziwne historie z emerytowanym notariuszem, za którego ktoś tam coś tam i właściwie to wszystko było dobrze.

Nie było dobrze.

Mimo, że Prokurator Prokuratury Rejonowej w Poddębicach prowadząc postępowanie przyjęła równie pokrętną wersje uzasadnienia do umorzenia sprawy to nie było dobrze. Treść uzasadnienia wraz z komentarzem też w listopadzie opublikujemy, podobnie jak kilka innych spraw sądowych, które miały już lub zaraz będą mieć swoje rozstrzygnięcie, m.in.: sprawę bezzasadnych oskarżeń o manipulację w wyborach samorządowych, czy sprawę wyciągów ze służbowych kart kredytowych Burmistrza.

Wracając do tematu Pana Mariusza Grabowskiego. Właściwie do dziś, ciężko mi byłoby znaleźć sprawę, w której nie byłbym zgodny z bohaterem tego artykułu. Co rusz czytając wypowiedzi, słuchając wyrażanych przez niego opinii na sesjach, czy komisjach na jakieś tematy dotyczące naszego samorządu niemal zawsze mu przytakuję. Zawsze kiedy prowadzi merytoryczny wywód na jakiś temat. Takie same odczucia miałem na ostatniej Komisji ds. samorządu. Zwracam na to uwagę, bo właściwie jego komentarze które tam wyrażał mogłyby być słowo w słowo moimi. Racjonalne, wyważone, obiektywne. Gdyby odciąć jego nazwę to ‘wyskoki’ at persona wobec mnie to nie sposób większości znanych mi jego wypowiedziom cokolwiek zarzucić. Dlatego mam takie nieodparte wrażenie, że co jakiś czas jest zmuszany do takich chamskich tekstów, w żaden sposób nie przystających do niego. Pamiętam jak ze 3 sesje temu, wstał w trakcie dyskusji i ni z tego ni owego obrzucił mnie obelgą i usiadł w chwale radości ‘BezRadnych’. Takich przykładów mógłbym przytoczyć więcej, również zaprezentowanych w TvLipiński. Może to też w moim odczuciu wynika z tego, że gdzieś głębiej wierzę, iż jest dobrym człowiekiem. To, że gdzieś w toku swoich działań dał się wciągnąć w tą serię nielogicznych, korupcyjnych zachowań władz Aleksandrowa było konsekwencją nieświadomego potoku zdarzeń? Pewnie to moja naiwność, no ale już taki jestem. Jestem naiwny z jednej strony, a z drugiej wiem, że nic nie jest czarno-białe, nikt nie jest idealnie dobry ani bezgranicznie zły. Wiem, że pomimo często dla potrzeb publikacji wyrażanych radykalnych opinii, nie należy nikogo stygmatyzować.

Przed nami jeszcze całe 4 lata obecnej kadencji i jestem pewien, że Radny Grabowski straci w tym czasie mandat, jednak nie mam poczucia, czy jest tą odpowiednią osobą, która powinna ponieść konsekwencje opisywanych przez nas wydarzeń.

Niestety nie jest tak, jak chcieliby niektórzy, że to była tylko ta jedna jedyna umowa, którą Pan Mariusz podpisał z naszym Urzędem Miejskim. Mimo obietnic nigdy nie opublikowałem kolejnych, które już solidnie zakurzyły się na redakcyjnej półce. Zrobię to już w najbliższym czasie. To nie są umowy na miliony złotych, ale są i sam fakt ich podpisywania wbrew ustawie samorządowej, będącej konstytucją każdego samorządowca, jest naganny. To umowy, do których jakimś dziwnym trafem Pani Prokurator z Poddębic nie dotarła, a które obecnie stały się przedmiotem analizy zwierzchników z Prokuratury Regionalnej oraz Sędziego Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Zgierzu.

Na koniec szczegół, ale jakże istotny, któremu nikt dotąd nie nadał odpowiedniego wydźwięku. W polskim orzecznictwie sądowym jest jasno określone, że w sytuacjach podpisywania takich korupcyjnych umów między radnym, a Jednostką Samorządu Terytorialnego, w którym tenże jest radnym, konsekwencje takich zachowań nie ponosi radny, konsekwencje takich działań ponosi strona podpisująca umowy w imieniu urzędu. Tutaj wypadałoby przejść do analizy stanu prawnego i stanu sprawy, ale to w innym tekście.

Jestem zawiedziony sposobem zarządzania naszym samorządem, co zresztą od 4 lat wyrażam bezpośrednio publikacjami na portalu www.AleksandrowOnline.pl Mam po tych kilku latach obserwacji sceny politycznej w kraju, jak i sceny samorządowej, która ku mojej rozpaczy jest upolityczniona na poziomie nieakceptowalnym przeze mnie wiele negatywnych wniosków. Założyłem sobie, że rezygnując przed wielu laty z wejścia do tej „wielkiej polityki” zrobię coś dla miasteczka, które jest mi tak bliskie. Po 4 latach taplania się w tej lokalnej sieci kanalizacyjnej dochodzę do obrazoburczych wniosków przerażających mnie i tak zbieżnych z tymi, które 19 lat temu wyłożył mi kolega ze studiów (ale tą anegdota też podzielę się w innym czasie), coś tam że demokracja w żadnej mierze nie jest ustrojem docelowym w rozwoju cywilizacyjnym naszego gatunku. Tak wiem duże słowa, ale dziś po latach zaczynam dopiero rozumieć to co chciał mi przed laty przekazać Ten geniusz, absolwent kilku fakultetów i doktoratów, którego miałem okazję poznać i przez pewien czas dyskutować.

Jeśli chodzi o Pana Grabowskiego to nie jest on moim celem samym w sobie. Nie sprawia mi i nigdy nie sprawiał przyjemności masochizm, a takie odczucie mam w sobie kiedy doznaję poczucia silnego zawodu emocjonalnego. Fakt, że jest on rozłożony w czasie to jest akceptowalny, ale chciałbym kiedyś napisać, że Pan Mariusz Grabowski mimo popełnionych błędów jest radnym do naśladowania.

Obecnie znajduje się On w niechlubnym gronie radnych, którzy nie potrafili oprzeć się zachowaniom korupcyjnym. Tylko oceniając zachowanie innej osoby zawsze warto zadać sobie pytanie: czy ja bym się oparł? Fajnie napisać: oczywiście, że tak, ale szczerą będzie odpowiedź: nie wiem. Na pewno ‘nie sprzedałbym’ się za 600 zł jak Radny Karasiak, ale kiedy pojawiają się kwoty 7 albo 8 cyfrowe to myślę, że każdy z nas miałby chwilę dłuższego zawahania.

Świat jest pełen szarości. Wszyscy w nim funkcjonujemy. Wiem, że ten tekst będzie czytał Pan Grabowski, dlatego chciałbym napisać i bez obaw mogę powtórzę patrząc prosto w oczy: przepraszam jeśli kiedykolwiek odniosłem się do Pana at persona, musiało być to podyktowane emocjami. Nigdy jednak wobec Pana i środowiska, w którym Pan funkcjonuje nie będę wykazywał wyrozumiałości, czy spolegliwości bo generuje ono niepotrzebny nikomu poziom korupcyjnych zachowań, które muszą się skończyć żeby uzdrowić panujące emocje.

Jedynym celem moich działań i istnienia AleksandrowOnline jest od pierwszego dnia radykalna jawność przepływu informacji na temat zarządzania samorządem i swobodny rozwój obywatelskości z poszanowaniem wszystkich różnic między osobami tworzącymi ten samorząd.

Moim marzeniem jest, żeby na łamach tego dziennika pisać na co dzień o sporze moim, czy osoby X z tym, czy innym działaczem, radnym w temacie kolejności asfaltowania ulic, zasadności finansowania imprez masowych itp.

Chciałbym zakończyć tematy około korupcyjne, tylko że nie ja mam moc sprawczą, żeby tak się stało. Taką moc posiada Jacek Lipiński, Burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego i musi tego chcieć. Trzeba zrozumieć, że podpisywanie wielomilionowych kontraktów z radnymi, czy ze spółkami prawa handlowego, w których radni mają udziały, z żonami radnych to nie jest droga do uzdrowienia samorządu.

Przyznam, że nie rozumiem dlaczego jest to tak trudne do zaakceptowania przez rządzące nami środowisko samorządowe w Aleksandrowie Łódzkim. Myślę, że to wynika z poczucia bezkarności i tego, że dla większości mieszkańców ten stan jest akceptowalny. W końcu i samorządowcy i politycy nie spadają z nieba, wywodzą się ze społeczeństwa, spośród nas. To jacy są jest lustrzanym odbiciem stanu moralnego społeczeństwa na dorobku. Jako społeczeństwo akceptujemy korupcję, bo jesteśmy z nią zaprzyjaźnieni od dzieciństwa. Możemy zaprzeczać, ale akceptujemy ściąganie na lekcjach, czekoladki dla Pani w urzędzie, kwiaty dla lekarza, które z czasem zamieniają się w koperty i tylko ich grubość zależy od tego komu później i za co chcemy „podziękować”. Na koniec tej drabiny akceptacji szefem NIK-u zostaje Pan Banaś i tak dochodzimy do momentu, w którym usprawiedliwiamy każde nasze naganne zachowanie społeczne. W końcu skoro Banasiowi wolno to dlaczego nie Lipińskiemu, czy Grabowskiemu?

Najpopularniejsze artykuły
Archiwum
Podążaj za nami
bottom of page